Międzynarodowej uwadze umkną niepochlebne dla Tbilisi sprostowania i wyjaśnienia. Chyba że urażona manipulacją Warszawa rozdmucha aferę i obnaży gierkę Gruzinów, nie bacząc na samoośmieszenie.
W sumie nie wiadomo co gorsze: fakt, że prezydent Polski dał się wplątać w gruzińską farsę, czy to,
że najwyraźniej wziął w niej udział, nieświadom roli, jaką przypisał mu szczwany Saakaszwili.
Na domiar złego zupełnie niepotrzebnie nasza głowa państwa na bis odgrywa sierotkę Marysię uwiedzioną przez przerośnięte krasnale. Wywiedziony w pole i tamże wywieziony mąż stanu powinien zacisnąć zęby i przynajmniej udawać, że jest na właściwym miejscu.
Oczywiście, za wymuszony występ w ich przedstawieniu należało wystawić Gruzinom odpowiednio słony rachunek, ale pod stolikiem i bez popisywania się własną nieudolnością.
Trąbienie ile sił o "gruzińskiej prowokacji", której ofiarą padł prezydent RP, kiepsko służy polskiej racji stanu.
Trudno szanować państwo, które pozwala wodzić się za nos i jeszcze robi z tego cyrk. Poza tym nadal
w polskim interesie leży wspieranie Gruzji, więc urażona duma to jedno, a podkopywanie Tbilisi
to drugie. Tym bardziej że trudno liczyć na wdzięczność Moskwy w tym względzie.
Pozostaje wierzyć, że prezydent Kaczyński faktycznie nauczył się czegoś pożytecznego na owej ciemnej i krętej gruzińskiej drodze. Na przykład tego, że polityka zagraniczna nie jest dla amatorów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?