Mamy ich w Polsce czterdzieści kilka gatunków, zaś pierwszy z nich ma duże, lekko przydymione skrzydła. Można go łatwo zabić, pod warunkiem zachwiania czujności. W ruch pójdą mniej lub bardziej skuteczne repelenty. Mam złą wiadomość. Część ludzkiej populacji zawsze będzie bardziej nękana, zaś na innych komary nawet nie spojrzą. Tym ostatnim repelenty nie są potrzebne. Biada tym pierwszym. Kiedyś nazywano to słodką krwią.
Dzisiaj biochemicy i genetycy potwierdzili uchodzące za dowcip powiedzenie. Kilkadziesiąt gatunków europejskich komarów wyszukuje cel za pomocą zmysłu powonienia. Zapach potu, wydzielany dwutlenek węgla, temperatura ciała. Ponoć atrakcyjne są kobiety w ciąży i osoby z lekką gorączką. Od niedawna wiadomo, iż o atrakcyjności dla insektów decydują geny. Pechowi posiadacze feralnego układu będą kłuci na potęgę. Inni nie. Następny krok to identyfikacja genów. Potem wreszcie pojawi się magiczny preparat na komary. I wreszcie majowe noce w ogrodzie wolne od namolnych krwiopijców.
- Najlepsze punkty widokowe na Tatry. TOP 10 miejsc, które Cię zachwycą!
- Nowa Huta to nie tylko aleja Róż. Tajemnicze rejony dzielnicy dobre na wyprawę
- Budowa Północnej Obwodnicy Krakowa z drona. Widać asfalt, tunele, wiadukty. Sporo!
- Kraków lat 70. Matura pod portretem Gomułki i pierwsze w mieście przejście podziemne
- Nowy sezon na zamku w Dobczycach rozpoczęty. Te atrakcje przyciągają turystów!
