Rzecz w tym, że prócz adresata alarm słyszą także drapieżcy. Słyszą i doskonale rozumieją. Tym sposobem stary kocur grzejący furo na słońcu stanął na równe nogi Wszak w okolicy był drób. Świeży, delikatny, ledwo opierzony. I co najłatwiejszy, łatwo dostępny. Takiej okazji nikt nie przegapi.
Tym razem byłem pierwszy. Zlokalizowanie pisklaka zajęło mi kilkanaście sekund. Schwytanie nielota w dłonie poszło jeszcze szybciej. Cóż z tego, że przeleciał dwa metry, skoro wylądował na trawniku? Nie pomogła też ucieczka na piechotę i kłucie dziobem po palcach. Podobnie jak rozpaczliwe głosy rodziców nad moją głową. Reagowali instynktownie i nie rozumieli celu ludzkiej interwencji. Przy czereśni jeszcze stała drabina ustawiona do zrywania owoców.
Wyniosłem pisklaka parę metrów nad ziemię. Na wszelki wypadek zabrałem drabinę. Licho nie śpi, a kocur ciekawie obserwował mnie z odległości kilku kroków. Młoda piegża dostała drugie życie. Jak je wykorzysta, to już nie moja sprawa. Rodzice zaraz nakarmią młode. Jeśli spokojnie przeczeka ze dwa dni i opanuje sztukę latania tak by skutecznie uciekać ma szanse chwile pożyć. Zwykle połowa młodych ginie.
- Przecież na te zdjęcia można patrzeć bez końca! Kraków z lat 90. to jak inna planeta
- Najlepsze punkty widokowe na Tatry. TOP 10 miejsc, które Cię zachwycą!
- Horoskop na czerwiec 2023 dla wszystkich znaków zodiaku
- W małopolskich lasach już rosną grzyby! Pierwsze okazy robią wrażenie
- Pierwsi plażowicze pojawili się już na Zakrzówku. Można już kąpać się tam legalnie!
