Takiego meczu nie oglądaliśmy na polskich lodowiskach od wielu lat. Było w nim wszystko - zmienna dramaturgia, jedenaście bramek, o zdobyciu pucharu musiała rozstrzygnąć dogrywka.
A w 49 min po golu Macieja Urbanowicza, kiedy „Pasy” objęły prowadzenie 3:1, wydawało się, że nic nie odbierze wygranej krakowianom. Ale wtedy gospodarze podali rywalom rękę. Grając w przewadze, stracili gola i GKS Tychy odżył. Potem nastąpiło szalonych dwanaście minut. Bramka za bramkę. Po 60 minutach remis. W 16 minucie dogrywki krakowianie odkryli się, poszła kontra i Michael Cichy pokonał Rafała Radziszewskiego.
Trenerzy po meczu komplementowali swoje zespoły i rywali. – Obie drużyny rozegrały kapitalny pojedynek. Powiem szczerze, że jako trener nie uczestniczyłem jeszcze w tak dramatycznym spotkaniu. Chwała moim chłopakom, że nie załamali się prowadzeniem rywala, potrafili odrobić straty i wygrać w dogrywce – mówił na konferencji pomeczowej trener GKS Andriej Gusow.
- Mogę tylko podpisać się pod słowami trenera Gusowa. Mecz był wspaniały, to była znakomita wizytówka polskiego hokeja. Przypomniał mi się mecz w Sanoku, kiedy pokonaliśmy gospodarzy 8:7, aplikując im w trzeciej tercji pięć goli. Tylko, że teraz to rywal był górą. Owszem były w tym meczu błędy, ale było też ogromne zaangażowanie, wola walki z obu stron. Naszym hokeistom zabrakło chłodnej głowy w ostatniej tercji. Kiedy się prowadzi dwoma bramkami, nie można tak ryzykować, trzeba było szanować krążek – to komentarz trenera Cracovii Rudolfa Rohaczka.
- Taki jest hokej, często nieprzewidywalny. Mieliśmy już rywala na widelcu, a jednak wygrana wymknęła się nam z rąk. Przegraliśmy bitwę, ale nie wojnę, wierzę, że w finale mistrzostw Polski zrewanżujemy się zespołowi z Tych – mówił kapitan Cracovii Maciej Kruczek.
Wszyscy eksperci hokejowi w samych superlatywach mówili o poziomie spotkania. – Już dawno nie widziałem takiego meczu na naszych lodowiskach. Oby więcej było takich spotkań na co dzień w polskiej ekstraklasie. Nie ma w tym meczu pokonanego zespołu, wygrał polski hokej. Cracovia przegrała ten mecz na własne życzenie. Przez 49 minut była zespołem nieco lepszym, grającym bardziej dynamicznie, ale prowadząc 3:1 niepotrzebnie poszła na wymianę ciosów. I to ją zgubiło. Należało zagrać spokojnie, mądrze taktycznie – oto opinia trzykrotnego olimpijczyka Wiesława Jobczyka.