Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fotoreporter o powodzi w Serbii: Nieszczęście, którego nie da się oswoić [ZDJĘCIA]

Karolina Gawlik
Powódź w Serbii
Powódź w Serbii fot. Michał Gąciarz
Rozmowa z Michałem Gąciarzem fotoreporterem z Tarnowa, który wrócił z Serbii.

Pojechał Pan do Serbii w zeszłym tygodniu, kiedy szalała tam wielka powódź. Co Pan zastał na miejscu?
Szczerze, to nie spodziewałem się, że będę świadkiem takiej tragedii. Pamiętałem powódź w Polsce z 1997 roku, więc myślałem, że jestem przygotowany. Ale jednak ciężko porównać to z katastrofą w Serbii.

To znaczy?
Tam praktycznie ludzie nie mają do czego wracać. W wielu miejscach, żeby wymienić żarówkę w latarni ulicznej wystarczy podnieść rękę. Tyle jest tam teraz błota. Na jednym zdjęciu widać tablicę do koszykówki. Też wystarczyło tylko podnieść rękę, żeby wsadzić piłkę do obręczy. Koszmarnym widokiem były konające zwierzęta wokół.

Jaki moment był dla Pana najtrudniejszy?
Dramatyczne opowieści ludzi, którzy stracili wszystko. Co można im powiedzieć? Większość domów w miastach, które odwiedziliśmy, miały po dwa, trzy lata. I wszystko trzeba teraz budować od nowa. Z tym, że nawet nie wiadomo od czego zacząć.

Czy miejscowi protestowali, widząc Pana z aparatem?
Wręcz przeciwnie. Ludzie rozumieli, że skoro przejechaliśmy tyle kilometrów, to naprawdę chcemy pomóc, pokazać światu ich tragedię. Mieszkańcy traktowali nas dobrze, dawali nam swoją wodę, a przecież tam, to teraz towar na wagę złota.

Na miejscu działali nasi strażacy. Jakie Pan miał wrażenia patrząc na ich pracę?
Chłopaki byli 24 godziny na nogach. Wycieńczeni. Przyjechali pomagać i było to po nich naprawdę widać. Pracowali w ekstremalnych warunkach. Temperatura wynosi tam teraz około 34 stopni: jak te wszystkie pozostałości po powodzi zaczęły parować, smród był straszny. Po powrocie do domu, wziąłem cztery prysznice, a i tak nie pomogło.

Gdy wrócił Pan do domu, jakie wspomnienia wracały?
Zalane cmentarze, całe miasta w gruzach, wodzie i błocie, pływające szczątki... Wszystko tam gniło. Dochodzi wtedy do człowieka, jaka jest siła natury. To jeden z najważniejszych fotoreportaży w moim życiu. Mimo to, mam mieszane uczucia. Zadaję sobie pytanie: na czym tak naprawdę polega fotografia, jakim kosztem robi się dobre zdjęcie? Nie jestem osobą, która chce się wybić przez zdjęcia z kataklizmów. Ciężko się z tym oswoić.

Michał Gąciarz
urodził się 19 marca 1991 roku w Tarnowie, gdzie pracuje do dziś. Fotograf samouk-pasjonat. Najczęściej fotografuje wydarzenia sportowe. Jego zdjęcia ukazują się w regionalnych dziennikach i tarnowskich portalach.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska