- Legia po pierwszej bramce dominowała już do końca meczu - powiedział Franciszek Smuda. - Chciała wygrać, grała do końca, walczyła i nie ma dyskusji, wygrała w pełni zasłużenie.
Mówiłem, że lubię przyjeżdżać na Legię i fakt, że tyle souvenirów rozdaliśmy rywalom, nie zmieni mojego podejścia do sprawy. Żadna z tych bramek nie powinna paść. W ekstraklasie takich błędów się nie popełnia. Wiedzieliśmy, że nasi podstawowi stoperzy mają kontuzje i nie będziemy mogli z nich skorzystać. Co tydzień składamy tą naszą obronę. Tak nie można walczyć o wysokie cele. Jesienią, gdy mieliśmy stabilny skład, ta drużyna wyglądała zupełnie inaczej. Teraz ciągle nam wypada dwóch, trzech zawodników.
Ostoja Stjepanović zszedł z boiska z kontuzją. Sarki również narzekał na ból w kolanie. Unikał kontaktu z przeciwnikiem, więc nie było sensu go trzymać na boisku.
Nie mam pretensji do Michała Czekaja za ten mecz. On nie grał ponad rok w piłkę, teraz występuje z konieczności. Nalepa też wskoczył do składu praktycznie bezpośrednio po kontuzji.
Wiele razy zbieraliśmy się już po porażkach i teraz też się pozbieramy. Jeśli natomiast chodzi o nasze cele do końca sezonu, to najpierw muszę zobaczyć, jakich zawodników będę miał do dyspozycji przed kolejnym meczem. Jeśli dalej będziemy mieć takiego pecha, tyle kontuzji, to nie wiem, co będzie. Jedyny plus meczu z Legią jest taki, że nikt nie złapał kartki, która eliminowałaby go z następnego meczu.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+