Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Franciszkanie, bracia otwarci na ludzi

Halina Gajda
Halina Gajda
Franciszkanie z Biecza wrócą do tradycji festynów w cieniu klasztornych murów. Chcą zebrać pieniądze potrzebne na prace konserwatorskie. Ojciec Leszek Dudziński zaprasza na wyjątkowy spacer po klasztornych zaułkach. Opowiada niezwykłą historię...

- Przespacerujmy się, ale powoli. Bo wie pani, ja mam swoje lata, a te schody są coraz wyższe - mówi mi przez telefon o. Leszek Dudziński z bieckiego klasztoru franciszkanów. - Będę czekał na ławce - zapowiada.
Gdy o umówionej porze stawiam się pod klasztorną furtą, od razu pyta, ile dałabym mu lat. Mało zdecydowanie odpowiadam, że tak koło siedemdziesiątki.
- Młodzieniaszka ze mnie zrobiła - dowcipkuje. - Osiemdziesiąt dwie wiosny. Uwierzyłaby pani? - dodaje swawolnie.

Supełki na sznurze jak franciszkańskie cnoty

Zanim wyruszmy na zwiedzanie klasztoru, ojciec Leszek dopytuje, czy opowiemy na łamach o festynie. Gdy słyszy moje zapewnienie - wszak klasztor jest zabytkowy i ciągle jest coś do poprawienia, wyremontowania, naprawienia - zaprasza do refektarza, czyli klasztornej jadalni. To spora, skromnie urządzona sala z dwoma rzędami stołów. - Obiady jemy wspólnie, przygotowuje je dla nas pani kucharka. Śniadania też są raczej wspólne, ale kolację każdy robi sobie sam - wedle kulinarnych upodobań i umiejętności - uśmiecha się.

Zapewnia, że wielkiego szaleństwa w tym nie ma, wszak franciszkanin - brat mniejszy, zawsze z radością przyjmuje wszystko, co zsyła mu los. I zawsze działa według franciszkańskiego motta, a tak naprawdę zasady: gdziekolwiek bracia przebywają lub spotkaliby się, niech odnoszą się do siebie jak członkowie rodziny.

Trzy węzły na sznurze przy franciszkańskim habicie oznaczają trzy śluby.
- Każdy brat ślubuje, że podczas posługi będzie trwał w posłuszeństwie, czystości, bez własności. Posłuszeństwo wobec przełożonego ma symbolizować Jezusa, który poddał się woli Ojca, życie bez własności oznacza wyrzeczenie się majątku, a czystość oznacza oddanie się wyłącznie Bogu - tłumaczy mi.
W praktyce oznacza to, że całym „majątkiem” zawiaduje przełożony.- Do niego zwracamy się z prośbą, gdy wypadnie konieczność zakupów - mówi z uśmiechem.

Niezwykły Chrystus na krzyżu ołtarza

Biecki klasztor pełen jest niezwykłości. - Naszymi patronami są święci Franciszek i Antoni. Ten ostatni, patron spraw trudnych i beznadziejnych, ma swoje nabożeństwo. Co wtorek gorliwie modlą się ci, którzy mają jakiś życiowy kłopot - mówi zakonnik.

Przyznaje, że sam niejeden raz wzdychał do świętego z prośbą o pomoc. - Nie tylko wtedy, gdy coś zgubiłem - dodaje po chwili. Kult św. Antoniego ma tu szczególny wymiar. 13 czerwca, podczas odpustu, święcone są lilie i małe chlebki, które potem wierni zabierają ze sobą do domów. - To wszystko to nic. Zaraz pokażę pani coś, co dla mnie jest w tym miejscu szczególnie niezwykłe - zaprasza.

Idziemy przed główny ołtarz. Ojciec Leszek z nieukrywanym zachwytem wpatruje się w wizerunek ukrzyżowanego Chrystusa. - Zazwyczaj widujemy postać Chrystusa na krzyżu z przebitym bokiem. Tu jest inaczej. Jezus jeszcze żyje, ale jego ciało przeszywa ogromny, rozdzierający wręcz ból. Widać każdy naprężony mięsień i skórę, która omal nie pęknie - mówi z przejęciem.
Milknie na dłuższą chwilę, aura roztaczająca się wokół ołtarza sprzyja kontemplacji i modlitwie.

Tam, gdzie obcym wstęp jest surowo wzbroniony

Klasztorna klauzura to długie jasne korytarze. Na ścianach kilkadziesiąt obrazów, darów dla konwentu, ale nie tylko. Wiele z nich powstało bowiem na miejscu, namalowali je zakonnicy pełniący posługę w klasztorze. - Nic więc dziwnego, że w większości są o tematyce religijnej - komentuje o. Leszek. - Do moich ulubionych należy jednak ten z Marią Magdaleną - mówi szczerze. Na wspomnianym widnieje modlitwa: „Panie Jezu, jakoś ze mnie wygnał siedem czartów i odpuściłeś mi wielkie grzechy moje, tak też proszę, odpuść wszystkim grzesznikom po wszystkie czasy na ziemi, którzy czynią godną pokutę”. Zakonnik zatrzymuje się na chwilę . - Ech, piękny jest - słyszę.

Zmarły, który sam się wiódł do klasztoru

Przed wiekami biecki klasztor był miejscem pochówków. Tu wieczny spoczynek znalazł Stanisław Łętowski, właściciel Gorlic. Kronikarz zakonny zapisał, że z owego pogrzebu klasztor zyskał jedynie świece, sporo zaś miał utrapienia, gdyż rodzina zaprosiła wielu duchownych. Ci nie mogli pomieścić się w refektarzu, a zapewne nie lepiej było i w foresterii. Szemrano z tego powodu na rodzinę.

Inną oprawę miały pogrzeby szlachty, która poległa w boju w obronie Ojczyzny i wiary. Były to wspaniałe i zarazem wstrząsające widowiska. Za trumną kroczył ulubiony rumak nieboszczyka, obleczony powłóczystą żałobną kapą, a za nim niesiono szablę i tarczę. W czasie nabożeństwa żałobnego do kościoła wjeżdżał rycerz zwany ,,kiryśnikiem”, cały zakuty w zbroję, kruszył kopię u stóp katafalku i spadał z konia na posadzkę kościoła. Dla spotęgowania grozy upadanie odbywało się z głośnym trzaskiem. Modne było, by za trumną jechał człowiek bardzo podobny do zmarłego. Chodziło o dosyć wstrząsający dla żałobników efekt nieboszczyka odprowadzającego samego siebie do grobu. - W podziemiach klasztoru pochowany jest Wacław Potocki, największy poeta baroku - mówi ojciec Leszek. - Tam jednak nie mamy dostępu - zastrzega.

Braciszkowie i Skaldowie - wespół dla klasztoru

W niedzielę, 28 sierpnia, w cieniu klasztornych murów odbędzie się wielki festyn franciszkański. - Dochód z festynu będzie przeznaczony na renowację obiektów klasztornych - przypomina o. Leszek. - Atmosfera będzie niepowtarzalna, o smakołykach kuchni klasztornej nie wspominając - dodaje ze śmiechem.

Zdradzimy, że będzie między innymi ciasto parafialne, jakiego ponoć nigdzie indziej nie można skosztować.

Gazeta Gorlicka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska