Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sensacyjne odkrycie w bieckim klasztorze. Archeolodzy natrafili na nieznane dotychczas wejścia do krypt. To nie wszystko!

Halina Gajda
Halina Gajda
Wideo
od 7 lat
Biecki klasztor franciszkanów jest wciąż polem działania budowlańców, ale ostatnio dołączyli do nich również archeolodzy. Pierwsi zajmują się oczywiście remontem świątyni, drudzy zaś niejako kompletują jej historię. Okazało się bowiem, że pod posadzką kryją się wejścia do krypt, o których istnieniu nikt do tej pory nie wiedział. I choć wielu, na słowa „badania archeologiczne” wyobraża sobie odnalezioną skrzynię z kosztownościami, to w przypadku Małego Krakowa takim bezcennym skarbem jest pogłębiona wiedza o jego historii.

Od ponad miesiąca biecki klasztor jest wyłączony z użytkowania, a więc z kultu. Nabożeństwa odprawiane są w korytarzach. Wewnątrz trwa bowiem kompleksowy remont. Zdemontowane i zabezpieczone zostało całe wyposażenie, od ławek, konfesjonałów, ołtarzy bocznych, ołtarza głównego, po elementy wystroju. Wszystko kosztowało będzie około 900 tysięcy złotych, a pieniądze pochodzą z dwóch zewnętrznych dotacji - Polski Ład oraz Rządowy Program Odbudowy Zabytków.

Remont dla ciała, historia dla ducha

Remont jest naprawdę kompleksowy, bo chodzi nie tylko o posadzkę. Budowlańcy zajmują się usuwaniem starej szlichty tynkarskiej, wzmocnieniem i uzupełnieniem tynków, naprawieniem gzymsów, nałożeniem gruntu podkładowego. Na koniec wszystko zostanie dwukrotnie wymalowane. W zakresie prac jest także wymiana trzydziestu okien w klasztorze.

- Przyznam szczerze, że to było wielkie marzenie wszystkich parafian, moje osobiście też – mówi Mirosław Wędrychowicz, burmistrz Biecza.

Podczas gdy fachowcy od tynków i malowania zajmują się swoimi zadaniami, niemal za ich plecami działają historycy, pracownicy Muzeum Ziemi Bieckiej zaznajomieni z archeologią.

- Badania archeologiczne trwają od dwóch tygodni. Pracami objęliśmy cały obszar nawy głównej oraz kruchtę wejściową. W ich wyniku udało się odsłonić trzy, nieznane wcześniej wejścia do krypt oraz niepełny zarys czwartego otworu wejściowego – wyjaśnia Paweł Kocańda, dyrektor Muzeum Ziemi Bieckiej. - Prowadzą one do rozległej krypty znajdującej się pod nawą główną oraz do trzech komór grobowych, ulokowanych pod prezbiterium. W jednej z nich pochowany miał zostać najsłynniejszy polski poeta barokowy Wacław Potocki. Dwa wejścia posiadają zejście po schodach, jedno nakryte jest kamienną płytą z metalowymi uchwytami - dodaje.

W dotychczasowej historii kościoła wszyscy uważali, że do krypt prowadziło tylko jedno wejście, znajdujące się po zachodniej stronie świątyni. Nie wspomina o nich również ks. Jan Pasiecznik, który jest autorem znanej monografii klasztoru.

- Nasze badania doprowadziły do odkrycia nieznanych wcześniej elementów architektury kościoła. Otwory wejściowe datujemy na połowę XVII wieku, powstały najpewniej wraz z budową kościoła. Ich zamurowanie miało miejsce w końcu XIX lub na początku XX wieku – dodaje.

W trakcie badań rozpoznano również konstrukcję fundamentów kościoła oraz krypt, w tym sklepień, a także stratygrafię nawarstwień wewnętrznych.
- Odnaleźliśmy kilka monet z XVII wieku, fragmenty kafli, ceramiki oraz dewocjonalia, np. medalik – wylicza.

W Bieczu od czterech stuleci

Wszystkie roboty mają zakończyć się w połowie roku. Równocześnie z remontem trwają przygotowania do jubileuszu 400-lecia franciszkanów w Bieczu.

- Decyzja o osiedleniu się franciszkanów w Bieczu zapadła w 1623 r. w klasztorze w Zakliczynie. Idea założenia klasztoru padła na podatny grunt. Wysłany do Biecza o. Hipolit Łowicjan pozyskał dla sprawy miejscowe społeczeństwo i ks. oficjała Piotra Zielonackiego, który podjął stosowne kroki w bieckim magistracie i u biskupa Marcina Szyszkowskiego – opisywał historię świątyni Andrzej Ćmiech w artykule „W Bieczu w średniowieczu istniało aż osiem kościołów”. - Owocem tych starań była zgoda biskupa na przybycie zakonników do Biecza. Na jej mocy ks. Piotr Zielonacki 22 lipca 1624 r. wprowadził franciszkanów do kościoła św. Jakuba, na wschodnim przedmieściu Biecza. Początki nowego klasztoru były pomyślne i dobrze wróżyły na przyszłość. Napływały liczne dary. Hojnymi ofiarodawcami byli w większości mieszczanie bieccy i okoliczne ziemiaństwo – wspomniał również.

Okazało się niestety, że wybranie miejsce jest podmokłe, wręcz bagniste, a co gorsza – narażone na zalanie przez Ropę. Te wszystkie kłopoty inicjatorzy przedstawili biskupowi Szyszkowskiemu, który wyraził zgodę na przeniesienie klasztoru.
- Mimo tego zakonnicy czekali do czasu, kiedy to na początku lat czterdziestych XVII w. z pomocą pospieszył im Jan Wielopolski z Kobylanki. Zostając w 1640 r. starostą bieckim, postanowił przenieść urząd starościński do miasta, a sam gród przekazać braciom na klasztor i kościół św. Anny. Dla sprawy pozyskał senatorów i króla Władysława IV, który przychylił się do prośby i dokumentem z 22 kwietnia 1642 r. przekazał obiekt zakonnikom – przywołuje dalej Ćmiech.

Gminna dbałość o lokalną historię

od 7 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska