Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Garbarnia - Hutnik. Trenerzy po derbach Krakowa. Mocne słowa Musiała i Paszkiewicza

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Trenerzy krakowskich II-ligowców - Maciej Musiał (Garbarnia, z lewej) i Andrzej Paszkiewicz (Hutnik)
Trenerzy krakowskich II-ligowców - Maciej Musiał (Garbarnia, z lewej) i Andrzej Paszkiewicz (Hutnik) Garbarnia Kraków, Tomasz Bochenek
Garbarnia - Hutnik. Po II-ligowych derbach Krakowa, wygranych przez "Brązowych" 4:2, obaj trenerzy nie gryźli się w język. - Tych, którzy przyjeżdżają, żeby wywoływać jakieś burdy, żeby się bić, chciałbym prosić o to, żeby szukali sobie innych miejsc i omijali stadion przy Rydlówce bardzo szerokim łukiem - stwierdził szkoleniowiec Garbarni Maciej Musiał, który przyznał też, że odrzucenie oferty pracy w Wieczystej było trudną decyzją. Trener Hutnika Andrzej Paszkiewicz wyliczył natomiast kluczowe sytuacje, w których jego zdaniem sędzia skrzywdził nowohucki zespół, a fakt piątej z rzędu porażki podsumował: - Trzeba albo zmienić trenera albo sposób grania.

Maciej Musiał: Nie chciałbym robić z siebie świętego

- Do momentu, kiedy nastąpiła przerwa wskutek burd na trybunach, nasza gra była bardzo dobrze zorganizowana - analizował sobotnie derby szkoleniowiec Garbarni. - Zmieniliśmy trochę w dzisiejszym meczu ustawienie. Uważam, że to funkcjonowało, Hutnik miał duże problemy ze stwarzaniem jakiejkolwiek akcji. Nasze ustawienie było właśnie pod to przygotowywane i byliśmy w tym skuteczni.

- Wynik do przerwy był bardzo korzystny. Po przerwie mogliśmy tak naprawdę zamknąć mecz sytuacją Nowaka. No, a później nastąpiła przerwa, po której koncentracja zespołu już nie była tak dobra. Także organizacja gry znacznie się pogorszyła.

- Sama końcówka była zła, po straconej przez nas bramce na 3:2 Hutnik miał dwie świetne sytuacje do wyrównania. Kluczowa okazała się akcja naszego rezerwowego Thomasa Pranicy, który zamknął to spotkanie - stwierdził. - Najważniejszy był wynik. Obydwa zespoły były w lekkim kryzysie, chciały ten mecz wygrać. Uważam, że dobrze przygotowaliśmy się do tego meczu. Ważne zwycięstwo dla nas. Mam nadzieję, że to będzie początek lepszych tygodni dla Garbarni.

Maciej Musiał pochylił się mocniej nad zachowaniem tej grupy kibiców Hutnika, która swoim zachowaniem doprowadziła do przerwania meczu na 15 minut w II połowie, a tuż przed końcowym gwizdkiem opuściła zajmowany sektor i ruszyła agresywnie na grupę dopingującą Garbarnię.

- Jeszcze chciałbym się odnieść do tych sytuacji, które nastąpiły - podkreślił trener Garbarni. - Chcielibyśmy, żeby jak najwięcej ludzi chodziło na Garbarnię, chcemy przyciągać całe rodziny. Do tej pory myślałem, że stadion Garbarni jest dla wszystkich. Ale po dzisiejszym meczu chciałem zweryfikować swoje zdanie – nie jest dla wszystkich. Tych, którzy przyjeżdżają tutaj, żeby wywoływać jakieś burdy, żeby się bić, chciałbym prosić o to, żeby szukali sobie innych miejsc i omijali stadion przy Rydlówce bardzo szerokim łukiem.

W dniach poprzedzających ten mecz, Musiałowi wrażeń dostarczyła oferta pracy, jaką otrzymał od Wieczystej. Rozważał decyzję kilka dni, ostatecznie pozostał w Garbarni. Na sugestię, że oferta z Wieczystej to taka z gatunku, które trudno odrzucić, przyznał teraz:

- Powiedziałbym nawet, że bardzo trudno. I to był bardzo trudny emocjonalnie tydzień dla mnie. Natomiast jestem profesjonalistą, wiedziałem, gdzie mam kontrakt, tak naprawdę koncentrowałem się na pracy.

- Tak, z tyłu głowy zawsze to jest, ale mam bardzo dobry sztab trenerski, na który zawsze mogę liczyć - dodał Musiał. - Tutaj absolutnie nie było w z naszej strony minimalizmu czy niedopracowania pewnych szczegółów dotyczących tego spotkania.

A co trener na to, że swoją decyzją o pozostaniu w Garbarni dał pozytywny impuls zespołowi? Bo piłkarze - jak podkreślił na pomeczowej konferencji jeden z dziennikarzy - docenili decyzję Musiała...

- Nie chciałbym robić z siebie jakiegoś świętego i za dużo o tym mówić - odparł szkoleniowiec "Brązowych". - Natomiast uważam, że to była najlepsza decyzja z tych, które miałem do wyboru. To, że zespół to docenił, jest bardzo przyjemne dla mnie. I to był też jeden z argumentów za tym, żebym tu został, ponieważ ja tworzyłem ten zespół. Oczywiście ze współpracownikami, ale ja byłem szefem sztabu, który ten zespół tworzył, przygotował, w dużym stopniu czuję się za niego odpowiedzialny. Zwłaszcza gdy byliśmy po trzech porażkach - miałem z tyłu głowy, że w tym momencie nie jest to optymalny czas na to, żeby odchodzić. Mimo wszystko lepiej bym się czuł, gdybym zespół wyprowadził na prostą, wtedy ewentualnie szukał klubu.

Andrzej Paszkiewicz: Nie wiem, czy ktoś się zastanawiał, przysyłając sędziego z Krakowa

- Wiadomo, że nie da się grać i punktować, jeżeli kolejny mecz tak zaczynamy, jak zaczynamy. Czyli tracimy bardzo szybko dwie bramki. To podcina nam skrzydła i odbiera pewność siebie. Potem zmieniliśmy ustawienie, przy wyniku 3:2 mieliśmy dwie sytuacje bardzo dobre, który mogły dać nam remis i przerwać tę złą passę.

Tak szkoleniowiec Hutnika spuentował mecz. Ale mówiąc o jego "newralgicznych momentach" mówił o czymś jeszcze...

- Na pewno pierwszy raz spotkałem się z czymś takim, że zawodnik, który zostaje uderzony, dostaje żółtą kartkę. I ten, co uderzył, też dostaje żółtą - stwierdził Paszkiewicz, mówiąc o sytuacji w 61 min, gdy Adam Żak sfaulował Krzysztofa Świątka. - I kontynuował: - Pierwszy raz widziałem też taką sytuację, że ktoś wychodzi sam na sam, obok niego wywraca się obrońca i jest gwizdany faul dla przeciwników – taka sytuacja była z Markiem Assinorem. Ja otrzymałem żółtą kartkę, kiedy ewidentnie faulowany był Zięba w momencie strzału - spóźniony rywal wpada w niego, taranuje go. Myślę, że w drugą stronę byłby oczywiście rzut karny.

- Nie wiem, czy ktoś się zastanawiał, przysyłając sędziego z Krakowa. Już nie będę mówił, kogo jest kolegą, bo to chyba nie powinno dziś tutaj paść…

To, rzecz jasna, zarzuty pod adresem sędziów, zespołu sędziowskiego dowodzonego przez Roberta Marciniaka.

Hutnik poniósł piątą z rzędu porażkę. Co dalej? Jak odwrócić ten zły trend?

- Możliwości zmiany są dwie: można zmienić trenera albo zmienić sposób gry. Bo nie można robić tego samego i wierzyć, że będą efekty. Jeżeli pięć meczów przegrywamy, to znaczy, że coś jest nie tak - nie ukrywa Andrzej Paszkiewicz. - Tak jak powiedziałem: trzeba albo zmienić trenera albo sposób grania. Myślę, że to jest czas na głęboką analizę i nie tylko moją, ale też zarządu – tak jak powiedziałem, zawsze są dwie opcje. Myślę, że jest czas na to - jutro, pojutrze z mojej strony. Bo wiadomo, że ja muszę robić wszystko, żeby wygrać.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska