Mecz ekip z Górnego Śląska był tym z gatunku podwyższonego ryzyka. Ustne prowokacje były na porządku dziennym, ale w drugiej przerwie wydawało się, że bezpośrednia konfrontacja jest nieunikniona. Zwaśnione strony ruszyły ku sobie po koronie stadionu. Ochrona nie miała innego wyjścia, jak rozpylić gaz w stronę agresywnych katowickich kibiców.
Akcja ochrony sprawiła, że policja nie musiała już interweniować. Jednak skutki ataku gazowego były odczuwalne dla wszystkich przez całą trzecią tercję. Nie było człowieka w hali, który nie kichałby, czy miał załzawionych oczu. Gazową „chmurę” odczuli też zawodnicy.
- Samego incydentu nie widzieliśmy, bo byliśmy jeszcze w szatni. Na początku wydawało nam się, że nic złego się nie stanie. Jednak z każdą chwilą zaczęliśmy odczuwać w gardle mocne „drapanie”. Oczy mi łzawiły – opowiada Filip Komorski, napastnik GKS Tychy, który w przeszłości występował w Oświęcimiu. - Dwa razy sędziowie konsultowali z kapitanami obu ekip, czy kontynuować grę. Zagraliśmy, bo przerwa niewiele by zmieniła, a wisiała nad nami groźba przeciągnięcia meczu do okolic północy. Jakoś dograliśmy, ale ciężko było.
Po meczu obyło się bez incydentów. Kibice oby śląskich klubów, pod eskortą policji, opuścili Oświęcim.
W drugim dniu turnieju Tauron/Re-Plast Unia Oświęcim zmierzy się z Comarch Cracovią. Zwycięzca tego meczu zagra w finale z GKS Tychy.
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Średniowieczne znaleziska w Oświęcimiu. Na jaw wyszła historia skrywana w ziemi
- Zaczęli z rozmachem budowę drogi ekspresowej S1 od węzła Oświęcim do Dankowic Zdjęcia
- Szampański sylwester w Oświęcimiu i okolicy. Gdzie i za ile można się wybrać?
- Przypadkowa zbrodnia za papierosa w Chełmku. Sprawca przeprasza i pisze list
- Stacja Chełmek Fabryka nabrała nowego blasku. Przebudowany dworzec wygląda okazale
- Przebudowa stacji PKP w Oświęcimiu weszła w ostatni etap
