Znalezisko nie jest nowe, ale dopiero teraz trafiło w ręce odpowiednich służb. - Czaszkę znalazł tata nad brzegiem Dunajca kilka lat temu. Od razu było wiadomo, że nie są to szczątki konia, krowy ani innego współczesnego zwierzęcia. Do ubiegłego tygodnia byłem przekonany, że są to pozostałości dinozaura - mówi Tomasz Baran, 20-letni mieszkaniec Siedliszowic.
Szczątki leżały w pudełku, bo ich znalazcy nie mieli pojęcia, co z nimi zrobić. Dopiero po przeczytaniu artykułu w "Krakowskiej" zdecydowali się je przekazać do tarnowskiego muzeum.
- Czaszka jest nieźle zachowana i nawet kilkuletnie przechowywanie w pudełku, bez konserwacji, niespecjalnie jej zaszkodziło - mówi Andrzej Szpunar, archeolog, dyrektor Muzeum Okręgowego.
Wczoraj w świetle fleszy podziękował znalazcy za gest i zapowiedział, że nowy fragment nosorożca włochatego na pewno dołączy do tych, które już wcześniej znalazły się w muzealnych zbiorach. Tymczasowo są one eksponowane w gablocie na strychu ratusza, ale już w przyszłym roku można będzie je oglądać na specjalnej wystawie, w nowej siedzibie muzeum przy Rynku 3, poświęconej najstarszym dziejom Tarnowa i regionu.
- Jeżeli w takim tempie, jak teraz, ludzie będą nadal przynosić do nas kolejne szczątki tych prehistorycznych zwierząt, to niewykluczone, że kiedyś pokusimy się o próbę odtworzenia całego szkieletu nosorożca - przyznaje.
Niezależnie od gestów mieszkańców, pracownicy działu archeologii muzeum planują w przyszłym tygodniu ekspedycję wzdłuż brzegów Dunajca. Tegoroczna susza sprawiła, że wody w rzece jest niewiele i niewykluczone jest odnalezienie w niej kolejnych śladów przeszłości.
Niebieskie kozy i owce z napisami "MO" I "JP" [ZDJĘCIA]
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!