Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głowacki: Tęsknię za Wisłą

Bartosz Karcz
- Ten transfer to była dobra decyzja. Nie zmienia tego fakt, że tęsknię za rodziną i za Wisłą, której stałem się chyba jeszcze większym kibicem niż wtedy, gdy tutaj grałem - powiedział w rozmowie z "Gazetą Krakowską" Arkadiusz Głowacki, piłkarz Trabzonsporu.

W piątek był Pan na meczu Wisły ze Śląskiem. I jak podobała się Panu ta nowa Wisła?
Skłamałbym, gdybym powiedział, że gra była błyskotliwa. Zdajemy sobie jednak wszyscy sprawę z tego, że mamy w tej chwili trudny moment dla Wisły. Kibice muszą uzbroić się w cierpliwość. Paru chłopaków wspominało po meczu, że nie brakuje im ambicji. Ja im wierzę, bo znam tych piłkarzy, znam tę drużynę.

Mówi Pan, że zna tych piłkarzy, ale chyba jednak nie do końca. Po Pańskim odejściu do Trabzonsporu przyszło przecież wielu nowych graczy.
Znam tych, których powinienem znać i za nich mogę ręczyć. Oni na pewno nie przechodzą obok gry.

Z Głowackim Wisła miałaby dzisiaj więcej punktów?
A może mniej. Tego nie wie nikt. Nie ma sensu w ten sposób podchodzić do tematu.

Zobacz także:Maaskant: w tej chwili Wisła jest najlepsza w Polsce

Jest dla Pana zaskoczeniem to, co dzieje się w polskiej ekstraklasie? Mamy do czynienia z rewolucją, w której nie tylko Wisła ma problemy, ale również dwaj inni faworyci rozgrywek, Lech i Legia.
Patrzę na to z optymizmem. Może nie wszystkie transfery są udane. Tendencja jest jednak taka, że kluby będą musiały sporo wydawać na nowych, coraz lepszych zawodników. Na razie wszyscy, przede wszystkim ci najsilniejsi, uczą się na błędach, ale droga jest dobra.

Wyobraża Pan sobie, że mistrzem zostaje Jagiellonia, Korona albo Bełchatów?
Nie zdziwiłbym się gdyby tytuł wywalczył któryś z tych zespołów. Widzę jak gra np. Jagiellonia. To drużyna, która nawet w meczach, w których nie prezentuje się najlepiej, zdobywa punkty i wygrywa np. 1:0. Tak właśnie zdobywa się tytuły. Nie tylko grając pięknie, ale czasami słabiej, ale skutecznie.

Pokusi się Pan o ocenę nowych środkowych obrońców Wisły?
Uważam, że pozycja Clebera ciągle jest pewna, bo jest to zawodnik, który oddaje serce drużynie, a każdy mecz traktuje tak, jakby miało to być ostatnie spotkanie w jego karierze. Zawodnik, który dobrze pasowałby obecnie do Clebera, to Chavez. W Bełchatowie popełnił kilka błędów, ale wygrywał większość pojedynków. To jednak są tylko moje odczucia.

Jak udaje się Panu w Turcji tak dokładnie śledzić polską ligę?
Cyfra Plus. W Turcji jestem sam, bez rodziny i mam więcej czasu. W kraju nie zdarzało mi się oglądać Klubu Kibica. Teraz robię to często. Odnalazłem w sobie kibica polskiej ekstraklasy. Kiedyś nie wierzyłem, jak pracownicy Canal Plus opowiadali, że gdy jednocześnie transmitowane są np. mecze Chelsea - Manchester United i Jagiellonia - Legia, to większość ogląda to drugie spotkanie. Teraz już wierzę, że tak jest i to rozumiem. Bliższe jest nam to, co nasze.

Jak z aklimatyzacją w Trabzonsporze?
Wszystko układało się jak należy do momentu kontuzji. Początek sezonu był dla mnie bardzo udany. Grałem skoncentrowany, ale, paradoksalnie, gdy strzeliłem gola i pomyślałem sobie, że jest fajnie, to parę minut później złapałem kontuzję. I teraz męczę się z tym urazem. Są komplikacje, bo na boisko miałem wrócić po trzech, czterech tygodniach, a mija już sześć. Zabieg nie będzie konieczny, ale to dla mnie trudny temat. Z drugiej strony cała moja kariera to wspinanie się na górę, a później upadki.
W Pana przypadku pech jest tym większy, że otrzymał Pan powołanie do reprezentacji na mecze z Ukrainą i Australią, a z powodu urazu nie mógł Pan w nich wziąć udziału.
Byłem w kontakcie z trenerem Smudą. Teraz nie wiadomo jak to będzie i na razie nie chcę sobie zaprzątać głowy reprezentacją. Najpierw muszę rozwiązać problem mojej kontuzji.

Żal pewnie był tym większy, że nie zagrał Pan w premierowym meczu na nowym stadionie Wisły.
Byłoby to dla mnie duże wydarzenie. Przyzwyczaiłem się już jednak do tego, że moje plany często krzyżują kontuzje i trzeba na nowo wszystko układać.

Nie dziwiło trochę Pana, że nie było powołań gdy dobrze grał Pan w Wiśle, a wystarczyło wyjechać za granicę i od razu selekcjoner przypomniał sobie o Panu?
Moja gra nie zmieniła się po wyjeździe do Turcji. Widocznie do kadry bliżej jest z Trabzonu niż z Wisły.

Mirosław Szymkowiak kiedyś barwnie opowiadał o swoim życiu w Turcji. Jakie są negatywne i pozytywne strony gry w tym kraju?
Negatywna strona jest jedna - jestem w Turcji sam. Rodzina została w Polsce. Poza tym Trabzonspor to taki klub, w którym wszystko poświęca się piłce nożnej. Wiedziałem, że tak będzie, więc nie jestem tym faktem specjalnie zdziwiony.

Szymkowiak opowiadał, że drużyna za jego czasów praktycznie cały czas przebywała na zgrupowaniu.
Aż tak źle nie jest. Nie jesteśmy skoszarowani.

Śpi Pan dobrze? Nie przeszkadzają poranne nawoływania z meczetów?
Czasami rzeczywiście słyszę te nawoływania nad ranem, ale nie jest to dla mnie problem.

O Trabzonsporze mówi się, że jego kibice są najbardziej fanatyczni w Turcji.
Coś w tym jest. Na każdym meczu jest bardzo żywiołowo. Mile widziane są tylko zwycięstwa. To akurat jednak sytuacja, którą doskonale znam z Wisły.

Na początek miał Pan bardzo ciekawy zestaw meczów, bo przyszło Panu zagrać w Superpucharze Turcji z Bursasporem, a później m.in. z Liverpoolem i z Fenerbahce.
Byłem bardzo mocno zmobilizowany. Zresztą jak człowiek trafia do nowego klubu, to musi walczyć o miejsce.

Uczy się Pan języka tureckiego?
Poznałem już podstawowe zwroty. Paradoksalnie nie mam problemów z komunikacją. Brak znajomości języka nie jest wielkim problemem, bo wszystko zależy od tego jak zawodnik wchodzi do drużyny, na ile potrafi jej pomóc.

Z kim trzyma się Pan poza boiskiem?
Za wiele czasu na takie wyjścia nie ma, bo w Trabzonie na ulicy piłkarz nie jest anonimowy. Tam wszyscy znają się na piłce, zaczepiają. Futbol jest niesamowicie popularny. Każdy ma dekoder stacji, która transmituje mecze ligi tureckiej, a jak gramy, to życie na ulicach zamiera. Na razie nie miałem problemów z kibicami. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że w Turcji granica między uwielbieniem a nienawiścią wyznaczona jest cienką czerwoną linią.

Jest różnica między treningami w Wiśle i w Trabzonie?
Zgrupowania są dłuższe i więcej na nich się biega. Obciążenia w przygotowaniach do sezonu są większe, ale już w sezonie jest podobnie jak w Krakowie.
A jak wypada kwestia organizacji obu klubów?
Trabzonspor to klub zorganizowany profesjonalnie. Bazy nie będę porównywał, bo w Wiśle poprzeczka w tym względzie nie jest zawieszona specjalnie wysoko. Są tam też ludzie od wszystkiego. Jeśli piłkarz ma jakikolwiek problem, to mamy się do kogo zwrócić i taki problem jest rozwiązywany błyskawicznie. Klub zabezpiecza samochód, mieszkanie. Jeśli nie chciałbym robić sobie posiłków w domu, to mogę jeść w klubie. W naszej bazie każdy piłkarz ma swój pokój, w którym może się położyć i odpocząć. Zawodnik może myśleć tylko o futbolu i niczym się nie przejmować.

Trabzonspor ostatni raz mistrzem Turcji był 26 lat temu.
Mamy drużynę, która jest w stanie wygrać z każdym, ale też może przegrać z potencjalnie dużo gorszym zespołem. Wygrywamy z Fenerbahce, a później potrafimy przegrać z ostatnią drużyną w tabeli. Brakuje nam regularności. Jeśli tego się nauczymy, to możemy walczyć o najwyższe stawki, bo potencjał mamy duży. Będzie o to jednak bardzo trudno, bo w Turcji o mistrzostwo walczy kilka bardzo mocnych drużyn.

Chyba nie żałuje Pan przenosin do Turcji. Ten wyjazd to spełnienie marzeń?
Nie wiem czy można tak powiedzieć. Każdy młody piłkarz marzy żeby zagrać w najsilniejszych ligach. Nie mam jednak wątpliwości, że ten transfer to była dobra decyzja. Nie zmienia tego fakt, że tęsknię za rodziną i za Wisłą, której stałem się chyba jeszcze większym kibicem niż wtedy, gdy tutaj grałem.

Brutalne zbrodnie, zuchwałe kradzieże, tragiczne wypadki. Zobacz, jak wygląda prawda o kryminalnej Małopolscekryminalnamalopolska.pl

60 tysięcy złotych do wygrania.Sprawdź jak. Wejdź nawww.szumowski.eu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska