Jeszcze „tylko” 150 tysięcy złotych. Określenie może brzmi trochę absurdalnie i ktoś mógłby pomyśleć, że wszyscy mamy worki pieniędzy na strychu, a brakująca kwota, to tyle, co napiwek za przywiezioną pizzę.
Tyle że trudno to inaczej nazwać, bo gdy dwa miesiące temu wiedzieliśmy, że potrzeba 600 tysięcy, wydawało nam się, że tego się po prostu nie da zebrać. Gorlickie nie jest najbogatszym regionem w Polsce, milionerów u nas jakoś nie wysypało. Okazało się, że jest zupełnie, ale to zupełnie inaczej. Z ostatnich pospiesznych obliczeń rodziców wynika, że mamy około 450 tysięcy złotych. W zasadzie Antosia może powoli zastanawiać się, którego pluszaka zabierze ze sobą do szwajcarskiej kliniki.
W Zagrodzie Maziarskiej w Łosiu podczas niedzielnej wyprzedaży garażowej udało się zebrać 2190, 63 zł.
- Jesteśmy wdzięczni za każdą złotówkę, za każdy grosz – mówiła Barbara Kluk, wzruszona mama dziewczynki.
Przecież potrzebna kwota składa się z tysięcy małych wpłat. Umówmy się, niedzielne przedpołudnie nie zachęcało szczególnie do wyjścia z domu, a co dopiero do jazdy do Łosia. Nic to. Tych kilku wystawców, garść kupujących, ale suma na finał i tak jest sukcesem. W końcu lepiej mieć te dwa tysiące, niż ich nie mieć. Przed nami jeszcze jarmark świąteczny w Gorlicach, przygotowywane jest też kilka innych przedsięwzięć na rzecz Antosi. Łaskotał koło serca widok młodego taty, który na kiermasz przyniósł nosidełko dla malucha. Nie zdołał go sprzedać, ale przekazał na licytację, która cały czas trwa na FB. Tak po prostu, żeby dołożyć swoją cegiełkę.
Chcesz pomóc? Wejdź na stronę: www.siepomaga.pl/dla-antosi
ZOBACZ KONIECZNIE
FLESZ: Zwierzęta na drodze - jak uniknąć wypadku?