Z tyłu podwórko, a na nim waląca się szopa, skład spróchniałych desek. Schody na balkon zrujnowane. Wydaje się, że wiszą w powietrzu. Zresztą, nikt z nich nie korzysta. Żeby wywiesić pranie, mieszkańcy wolą chodzić dookoła, przez klatkę schodową. Z drugiej strony nie wiadomo, co lepsze - ryzykowne schody czy kontakt ze ścianami. Jakby zarzucić tam grzybnię pieczarek, uprawa byłaby jak ulał. Choć z drugiej strony, nawet najładniejsze grzybki podlewane moczem, nie znalazłyby pewnie wielu amatorów.
Bezdomni, pijani czują się jakby byli u siebie
Wspomniana klatka schodowa jest tam jak latryna. Cuchnie, czuć wilgoć, w ścianach są dziury głębokie na kilka centymetrów. Jedno z okien na klatce schodowej jest w części zatkane kawałkiem dykty czy deski. Niedawno z najwyższego balkonu oderwał się kawał tynku. Spadł na chodnik. Na szczęście, nikt wtedy tamtędy nie przechodził.
- Na schodach i podestach też trzeba uważać. Żeby w coś nie wdepnąć i nie wnieść sobie do mieszkania na butach - mówi Renata Gaweł, mieszkanka kamienicy, członkini zarządu wspólnoty, która się tam zawiązała.
Ostatnio wzywała policję do jegomościa, który pomylił ścianę na klatce z szaletem. Grubsze sprawy też się ponoć zdarzają… - Jest domofon. Nowoczesny, super, na czip - słyszę głosy mieszkańców. - i co z tego, jak co rusz ktoś psuje mechanizm, a w efekcie wchodzi tu, kto chce, a najczęściej pijani bezdomni - skarżą się.
Sprawa remontu z brodą, długą na lata
O kamienicy przy ul. Mickiewicza pisaliśmy rok temu. Wtedy z ratusza słychać było głos, że najpierw musi się zawiązać wspólnota - cztery mieszkania są tam własnościowe, reszta to wciąż własność miasta. Dopiero potem będzie można coś działać. Dla mieszkańców zaświeciła się lampka nadziei: będzie lepiej.
- Na razie niewiele się zmieniło - mówi dalej Renata Gaweł.
No może poza tym, że ustalona została stawka na fundusz remontowy. W zależności od wielkości lokalu, średnio 200-300 złotych miesięcznie. Starsi mieszkańcy mówią wprost: my się nie doczekamy remontu, bo nas wcześniej śmierć zastanie.
W sprawie stanu kamienicy - konkretnie tego, co dzieje się na klatkach - byli nawet w sanepidzie. Mieli nadzieję, że to przyspieszy remont. Dowiedzieli się, że ten, nie ma ku temu narzędzi. Są rozgoryczeni: jakie narzędzia są potrzebne, żeby ocenić stan sanitarny klatek schodowych?
Generalny remont tak. Tylko kiedy...
Temat kamienicy ma dwie odsłony. Remont to jedno, a sprawa niepokornych - niekoniecznie chcących spokojnego życia - lokatorów - drugie. Tę trzeba załatwić sądownie. Udało nam się ustalić, że postępowanie jest w toku. Tyle że do finału daleko. Sprawa remontu też nie jest z gatunku gorących. Owszem, zawiązała się tam duża wspólnota i miasto jest większościowym udziałowcem. Wspólnotami zajmuje się Gorlickie Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Pod nieobecność jego szefa, rozmawialiśmy z burmistrzem Rafałem Kuklą. Przekazaliśmy sugestie mieszkańców. Dowiedzieliśmy się też, że remont wymagał będzie m.in. zrobienia odkrywek choćby fundamentów, by móc je porządnie zaizolować.
- Trzeba też uporządkować samowolki budowlane, do których tam doszło - dodaje Kukla.
Przygotowanie dokumentacji, opinii i całego papierologicznego zaplecza pochłonie nie tygodnie, a miesiące. Rzeczywisty remont to przyszłość. Raczej dalsza niż bliższa.
Tymczasem ludziom tam mieszkającym należy się minimum bezpieczeństwa. Również tego sanitarnego. W środę na miejscu byli przedstawiciele GTBS i miasta. Niedługo potem klatka schodowa została posprzątana.
- Teraz przynajmniej w powietrzu czuć środki dezynfekujące, a nie smród - relacjonowała nam Renata Gaweł.
Burmistrz zadeklarował, że sprawy dopilnuje. Trzymamy za słowo. I na pewno sprawdzimy postęp z przygotowaniem remontu. Bo tak, jak w tej kamienicy, naprawdę żyć się nie da.
ZOBACZ KONIECZNIE:
Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!