O tym, że nasz samorząd odmówił Empolowi udzielenia pozwolenia, poinformowało Lucynę Jamro, radną miejską od początku zaangażowaną po stronie przeciwników inwestycji, Towarzystwo na Rzecz Ziemi zaangażowane przez gorliczan do ich reprezentowania. - Sami, jako mieszkańcy nie mogliśmy tego zrobić, bo nie mamy osobowości prawnej - przypomina. - Towarzystwo zarejestrowane w Krajowym Rejestrze Sądowym, taką możliwość miało - dodaje.
Mandat radnej to zobowiązanie wobec interesów ludzi
Lucyna Jamro uważa, że sprzeciw był i jest słuszny. Przytacza te same argumenty, które starostwo podało w uzasadnieniu swojej decyzji, m.in. brak określenia obszaru, na jaki oddziaływała będzie inwestycja.
- Nikt nie neguje, że trzeba znaleźć sposób na śmieci, których jest coraz więcej, ale Gorlicom nie jest potrzebny tak duży zakład, jaki chciał wybudować Empol - komentuje sprawę radna.
- Od początku uważaliśmy, że w całej sprawie jest zbyt wiele niewiadomych, poza tą, że do Gorlic miałyby być wwożone śmieci z niemal całej południowo-wschodniej Polski, co wynikało z zakładanych parametrów - dodaje.
Przeciwnicy instalacji zbierali podpisy, apelowali o przyłączenie się mieszkańców graniczących z Gorlicami wsi - Klęczan, Zagórzan i Kobylanki. Przekonywali, że sprawa dotyczy nie tylko Glinika, ale regionu. Nie przekonały ich argumenty inwestora, że z odpadów można wyprodukować paliwo alternatywne, a z niego ciepło znacznie tańsze, niż to wytwarzane przez elektrociepłownię.
Towarzystwo w imieniu mieszkańców. Ostatnie zdanie?
Pierwsze sygnały o planach zakładu pojawiły się w 2011 roku, ale formalny wniosek o pozwolenie na budowę trafił do starostwa w listopadzie 2016 roku. Wszelkie formalności prawno-administracyjne zajmują swój czas, więc gdy tylko o planach inwestora dowiedzieli się wspomniani mieszkańcy, ruszyli ze sprzeciwami. Pisali odwołania, między innymi do wojewody małopolskiego i Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Inwestor został wezwany do uzupełnienia projektu o dane związane choćby z rozwiązaniami komunikacyjnymi, przyłączami energetycznymi, do sieci ciepłowniczej, zakresem uciążliwości, które mogą się pojawić i kilka innych.
- Towarzystwo, które nas reprezentuje, wniosło sprzeciw do wniosku. Uznaliśmy bowiem, że wniosek o zawieszenie to tak naprawdę odłożenie sprawy na półkę, ale nie rezygnacja z niej - dodaje.
Jak się okazało, było jedyną stroną, która zareagowała na wniosek. Nie przeszkodziło to, że sprzeciw Towarzystwa samorząd uwzględnił, uznał go za dostateczną przesłankę, by odmówić przedsiębiorcy zawieszenia postępowania. Tym samym minął termin, do którego braki miały być uzupełnione. Od decyzji starostwa przysługuje odwołanie
Rozmawialiśmy z Jerzym Piotrowski, dyrektorem generalnym PUK Empol.
- Uważamy, że decyzja starostwa została wydana z rażącym naruszeniem prawa - ocenia Piotrowski. - Będziemy się od niej odwoływać - zapowiada.
Posłanka pyta, zarząd odpowiada
Z poselskim zapytaniem o bezpieczeństwo na terenie Regionalnej Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych w Gorlicach zwróciła się ostatnio posłanka Kukiz`15 Elżbieta Zielińska. W piśmie skierowanym do Empolu pyta m.in. o to, co zostało zrobione, by zminimalizować niebezpieczeństwo pożaru.
Marcin Maurer, prezes zarządu firmy wskazał, że na terenie zakładu została m.in. zamontowana kamera termowizyjna, która monitoruje każdą zmianę temperatury przetwarzanych odpadów, rozbudowany został też monitoring wizyjny, nie można też przyjmować odpadów na instalację, bez obecności pracowników nadzoru.
Jednocześnie Empol zwrócił się do gmin o właściwe prowadzenie zbiórki odpadów wielkogabarytowych, tak by z ich składu wyeliminować te, które mogą być potencjalnym źródłem ognia np. opon, chemikaliów, zużytego sprzętu elektrotechnicznego.
ZOBACZ KONIECZNIE
WIDEO: Trzy Szybkie - odcinek 2. Po co nam 3,5 tysiąca kamer? Rozmowa z Łukaszem Wantuchem
