Ulica Rynek. Po jednej stronie parking, po drugiej dach Pawilonu Historii Miasta i zejście na płytę rynku. Cecha charakterystyczna – koleiny. Bruk zapadł się w kilku miejscach już tak głęboko, że wygląda, jak miedza w pole po roztopach. Gdyby skręcić kierownicą zbyt mocno w prawo lub lewo, bo miska olejowa zostanie na którymś garbie. Wieści z ratusza nie są dobre. Na poprawę trzeba będzie poczekać.
- Zleciliśmy wykonanie dokumentacji projektowej – powiedział nam Łukasz Bałajewicz, zastępca burmistrza miasta.
O skali potrzeb finansowych – nie chce na razie mówić. O czasie wykonania ewentualnych poprawek też nie – choć byłoby pięknie, gdyby udało się to jeszcze w tej kadencji. Lekko się nie zapowiada, bo patrząc na to, co dzieje się na rynku drogowo-budowlanym, taniej szybko nie będzie. Trzeba nie tylko ściągnąć kostkę, ale wymienić podbudowę i na nową ją ułożyć w łuk rzymski, a to już wyższa szkoła brukarstwa. Trochę lepsza sytuacja jest na ulicy Wróblewskiego. Dziury jakby mniejsze, za to przejście dla pieszych na wysokości bramy kościoła to przy odrobinie nieuwagi grozi, w najlepszym przypadku, rozbiciem sobie kolana.
Żeby namacalnie i naocznie przekonać się, jak powinna wyglądać jazda po ulicach z kostki brukowej, wystarczy zajrzeć do Biecza. Tam, również po rewitalizacji, spory fragment jezdni w centrum miasta zastąpił bruk. Przejeżdża po nim setki, jeśli nie tysiące aut dziennie. Również autobusy. I nic się tam nie zapada.
Fontannę najlepiej byłoby rozebrać i na powrót poskładać
Wiosną pisaliśmy o rozpadającej się fontannie, z konstrukcji której zaczęły odpadać granitowe płyty. Zgodnie z zapowiedziami, fontanna została posklejana. Na jakiś czas wystarczy, ale raczej trudno uznać to za kompleksowe załatwienie sprawy.
- Problem polega na tym, że płyty zostały ułożone na „plackach”, więc woda ma gdzie migrować – opisuje Wojciech Drzymała, szef Miejskiego Zakładu Usług Komunalnych.
Najlepiej byłby całą konstrukcję rozebrać, poprawić, co trzeba i na nowo obłożyć ją granitem. Już tak, jak przewidują to zasady. Fontanna jest w ogóle mało urodziwa. Był nawet pomysł, by postawić na nią pomnik Tereski.
- To ciekawy pomysł, ale mógłby stwarzać zagrożenie dla tych, którzy chcieliby wykorzystywać jej wodne możliwości. Byłoby po prostu niebezpiecznie – podkreślał burmistrz Bałajewicz.
Tereska na rynek ma wrócić. W miejskim budżecie zarezerwowane zostały nawet pieniądze na projekt jej przeniesienia. Ostatecznie trafi jednak na płytę rynku, gdzieś pomiędzy szampanówkami a ulicą Mickiewicza.
Panaceum na rynkową betonozę
Inna rynkowa bolączka, to betonoza. W upał płyta rynku jest, jak patelnia. Aż dziw, że nikt nie przeprowadził formalnego eksperymentu i nie próbował nań usmażyć jajek. Pewnie nie byłoby z tym większego kłopotu. Ponoć ma się to zmienić. Na miejskiej stronie internetowej pojawiła się informacja, że rynek potrzebuje nowych nasadzeń.
- Dlatego przygotowana jest już koncepcja jego zazielenienia, którą planujemy sukcesywnie realizować już od jesieni tego roku – czytamy dalej w komunikacie.
Jak udało nam się ustalić, koncepcja opiera się na donicach, w których zasadzone zostaną drzewa i krzewy. I nie będą to wszechobecne w naszym otoczeniu tuje. Garść szczegółów zdradził nam Wojciech Drzymała.
- Będą to między innymi klony i magnolie – zapowiedział.
Zmienić ma się przede wszystkim dach Pawilonu Historii Miasta. Ma to być miejsce zazielenione, z ławkami i widokiem na rynek. Donice z zielenią mają zostać ustawione na schodach od strony ulicy 3 Maja, tak by je zacienić. Po drugiej stronie rynku tam, gdzie postój taksówek, nowe drzewa i krzewy mają zostać posadzone do ziemi.
