- Opóźnienie wynika z przyczyn, które wcześniej trudno było przewidzieć. Okazało się między innymi, że pod ziemią kryją się instalacje, o których wcześniej nie wiedzieliśmy. W większości były wciąż czynne.
Trzeba było je sprawdzić, zinwentaryzować. Poza tym umożliwiliśmy administratorom budynków, które przylegają do remontowanej ulicy, wykonanie prac przy ich odwodnieniu i osuszeniu. Nie można było tego uniknąć, bo później spowodowałoby to konieczność rozbierania nowo wybudowanego chodnika.
Poza tym, z powodu złego stanu kanalizacji deszczowej trzeba było przebudować kolektory wraz ze studzienkami. Pracom nie sprzyjały też opady deszczu - tłumaczy wiceburmistrz Gorlic Janusz Fugiel.
Zapewnia jednocześnie, że dodatkowe prace nie wpłyną znacząco na koszt modernizacji. Od rozpoczęcia remontu minął nieco ponad miesiąc. Z ziemi powoli wyłaniają się wysepki, które wyznaczą tak zwane lewoskręty, na części chodników położona została kostka brukowa.