Od chwili odkrycia odpadów na terenie byłej rafinerii Glimar w Gorlicach minął ponad miesiąc. Te nadal znajdują się niespełna trzy kilometry od centrum miasta. Nie wiadomo też, co się z nimi stanie. Dwa tygodnie temu WIOŚ z Nowego Sącza pobrał tam próbki ziemi. Ich przebadanie miało dać odpowiedź czy do gruntu nie przedostały się niebezpieczne substancje.
- To prawda, nasi inspektorzy z delegatury w Sączu dwa razy pobierali takie próbki - mówi Magdalena Gala, rzecznik prasowy WIOŚ w Krakowie. - Niestety nadal nie mamy wyników badań. Zostały one przekazane do laboratorium zewnętrznego i nic więcej nie możemy zrobić, po prostu spokojnie poczekać - dodaje.
Do inspektoratu WIOŚ w Nowym Sączu zwracały się również władze miasta. Chodziło o przebadanie zawartości wielkich zbiorników, jakie znajdują się na terenie rafinerii i w których również mogą stanowić zagrożenie. Na taką możliwość zwracają uwagę, zastrzegając sobie anonimowość, byli pracownicy rafinerii.
- Dostaliśmy już odpowiedź - mówi Łukasz Bałajewicz, wiceburmistrz Gorlic. - Poinformowano nas, że jeśli chcemy znać zawartość tych zbiorników, to musimy sami zlecić takie badania - dodaje.
Z informacji, jakie uzyskaliśmy w WIOŚ w Krakowie, wynika, że delegatura w Nowym Sączu nie tylko nie ma możliwości przeprowadzenia takich badań.
CZYTAJ TAKŻE >>>
- W takich przypadkach konieczny jest udział specjalistycznego sprzętu - mówi Magdalena Gala. - Takiego, który zabezpieczy osoby, które będą pobierać materiał do badań. Mogłaby je wykonać Jednostka Ratownictwa Chemicznego Grupy Azoty w Tarnowie - podkreśla. To komplikuje sytuację.
- Takich badań, ale też utylizacji zleconych z zewnątrz nasza Jednostka Ratownictwa Chemicznego wykonuje kilkadziesiąt każdego roku - informuje Artur Dziekański rzecznik prasowy Grupy Azoty. - Koszt takiej operacji, czas trwania badania i utylizacji zależy w każdym przypadku od złożoności projektu.
Władze miasta nie wykluczają obecnie podjęcia kolejnych kroków.
- Jeśli działania WIOŚ nie przyniosą żadnych wymiernych efektów, to nie będziemy mieć wyjścia - mówi Łukasz Bałajewicz. - Rozważamy dalsze kroki i nie mogę wykluczyć, że zwrócimy się do kompetentnych służb wojewody albo nawet wyżej, do ministerstwa środowiska. Ta sprawa nie podlega z naszego punktu widzenia żadnym dyskusjom. Odpady muszą zostać zneutralizowane tak, by nie zagrażać mieszkańcom - dodaje.
Sprawą odpadów w Gorlicach zajmuje się również prokuratura. Praca śledczych również jest uzależniona od wyników kontroli, którą w sprawie odpadów prowadzi WIOŚ. Prokuratorzy nadal nie wiedzą jednak, jak bardzo niebezpieczne są te składowane w Gliniku chemikalia. Ich szkodliwości nie ukrywała firma z Gliwic, która według wstępnych ustaleń była ich dysponentem.
- Udało nam się ustalić, że odpady do Gorlic przywoziła niejedna, a przynajmniej kilkanaście firm - mówi Tadeusz Cebo, prokurator rejonowy w Gorlicach. - Nie mogę powiedzieć, o jakie firmy chodzi. Postępowanie jest na początkowym etapie, musimy dokonać jeszcze szeregu ustaleń, żebyśmy mogli ewentualnie postawić komuś zarzuty - dodaje.
Sprawą odpadów zainteresowana jest również posłanka PiS Barbara Bartuś. Skierowała do ministerstwa środowiska interpelację w tej sprawie. Chce się dowiedzieć, jakie działania mógłby podjąć rząd w związku z zagrożeniami środowiskowymi spowodowanymi przez właścicieli byłej rafinerii, jak również dzierżawców terenu.
- Zapytałam też, czy w podobnych sytuacjach, gdy istnieje realne zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi, nie należałoby nadać większych uprawnień służbom państwowym, a przede wszystkim policji - podkreśla Barbara Bartuś.
Ministerstwo jeszcze nie odpowiedziało na jej pytania.
Tak kiedyś wyglądały Gorlice! [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
WIDEO: W Regietowie przychodzą na świat małe hucułki
Źródło: GORLICE.TV Sp. z o. o.