Teraz podobnych kontaktów szukają w Bieczu, z tym że Mały Kraków obrał kierunek na jasielskie więzienie. W razie zatrudnienia, gmina płaciłaby normalną pensję, a w zamian za udział w procesie resocjalizacji, dostałaby 35 procent refundacji kosztów wynagrodzenia brutto.
Biecki ratusz na razie planuje. Chce zacząć spokojnie, od ewentualnego zatrudnienia czterech, może pięciu osób, w zależności od ilości pracy, inwestycji do zrealizowania, i tylko wtedy, gdy na miejscu braknie ludzi do zatrudnienia.
- W takiej sytuacji, gmina płaci minimalną pensję, ale możemy dostać 700 złotych refundacji, nie trzeba też płacić pełnego ZUS-u, bo jest pomniejszony o składkę zdrowotną - wylicza korzyści Mirosław Wędrychowicz, burmistrz Biecza. - Po naszej stronie byłby dowóz z Jasła do Biecza, wspomniana pensja - dodaje.
Burmistrz chce namówić inne lokalne firmy.
- Wtedy można by się podzielić kosztami dowozu - ocenia przedsięwzięcie.
Jasielski zakład karny ma formę półotwartą. Pracuje zdecydowana większość tam osadzonych. - To nie są skazani za najgorsze przestępstwa ani tacy z najwyższymi wyrokami - podkreśla burmistrz Wędrychowicz.
Współpracę z osadzonymi chwali Kazimierz Krok, wójt gminy Łużna. Przez sześć lat współpracy, nie zdarzył się ani jeden incydent. Owszem, mieszkańcy byli początkowo sceptyczni, ale wszelkie wątpliwości były wyjaśniane na bieżąco, na przykład podczas spotkań wiejskich. Potem wszyscy się przyzwyczaili i przestali zwracac uwagę. - Skazani nie byli też jakoś specjalnie pilnowani - wspomina jeszcze. - Sprawdzaliśmy jedynie, czy zlecone prace zostały wykonane, jak należy - dodaje.
W Łużnej skazani pracowali przy cmentarzu nr 123 na Pustkach, prowadzili prace remontowe w szkołach, pielęgnacyjne przy zieleni, porządkowe.
Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!
Tak kiedyś wyglądały Gorlice! [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 1. Dlaczego wychodzimy na pole?
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto