Piotr częściej niż w niebo patrzy tylko w oczy swojej żony. Z obserwacji, tych podniebnych - zachmurzenia, usłonecznienia, ale też z siły wiatru, ciśnienia, wilgotności powietrza i temperatury potrafi odczytać, kiedy zdarzy się okazja, by poszybować w niebo i podziwiać naprawdę piękne widoki.
- Wiadomo, że jak jednego dnia pada deszcz, a rano ma być już ładna pogoda, to będzie niezwykła przejrzystość powietrza. Tak samo zresztą, gdy rtęć na termometrze spada poniżej zera. Właśnie o tej porze roku, po deszczach, gdy nagrzana ziemia oddaje do powietrza swoje ciepło, jest tak, jak było na Klimkówce - mgliście, mlecznie - niczym w wierszu Tuwima Dyzio Marzyciel - zresztą zobaczcie sami - mówi pilot mato paralotni.
Na oblot Klimkówki poleciał więc po deszczu, gdy wszyscy jeszcze głęboko spaliśmy. Latał tak długo, aż rozpędził całą mgłę.
Piotr potrafi zaskakiwać. Bywały już sytuacje, że podrywał nas na nogi tuż po czwartej rano, by pokazać gorliczanom, jak rozkłada w powietrzu 20-metrową flagę z okazji jej święta. Albo gdy razem z grupą uczniów z Mszanki kazał na siebie czekać na śniegu i mrozie. Warto było, bo wylądował na łące przed szkołą w stroju Mikołaja, zrzucając wcześniej dzieciom niebiańskie łakocie. W tym roku nawet własną żonę z okazji Dnia Kobiet obdarował kwiatami z nieba. Pokazowy lot i niezwykłe lądowanie na krótkim szkolnym boisku odbył z okazji dni otwartych Zespołu Szkół Technicznych w Gorlicach, którego jest absolwentem. Po prostu nie sposób za nim nadążyć.
