Ta historia mogłaby posłużyć za scenariusz do filmu. Trudno sobie przecież wyobrazić, co myśleli policjanci, którzy jechali na wezwanie do jednej z miejscowości na terenie gminy Biecz, gdy usłyszeli, iż ktoś zgłasza, że właśnie poćwiartował matkę. Praca w mundurze na pewno oswaja z różnymi sytuacjami, ale ostatecznie w Gorlickiem takie zawiadomienia nie są codziennością i jakby nie oceniać, to dosyć spokojny region. Mimo wszystko patrol szybko pojawił się pod wskazanym adresem. I pewnie odetchnął z ulgą. Dlaczego?
- Na szczęście kobieta była cała i zdrowa, a zgłaszający interwencję najprawdopodobniej był pod wpływem środków odurzających – relacjonuje Gustaw Janas, oficer prasowy KPP w Gorlicach.
Policjantom nie pozostało nic, jak sprawdzić co się tak naprawdę dzieje w tym domu, bo raczej trudno sobie wyobrazić, że ktoś dla żartu dzwoni na numer alarmowy, by poinformować, że bestialsko zamordował człowieka. Przeczucie, a pewnie bardziej doświadczenie ich nie myliło, bo natrafili na małą hodowlę krzaków konopi. Jak zostały określone w policyjnych raportach – innych niż włókniste.
- Krzewy znajdowały się wewnątrz szafy, uprawiane w doniczkach – kontynuuje rzecznik.
Hodowca dbał o swoją uprawę – w meblu zamontowana była specjalna lampa i wentylator. Z kolei w meblościance mundurowi znaleźli marihuanę.
- Mężczyzna ze względu na zły stan psychofizyczny został przewieziony do szpitala w Gorlicach. Za prowadzenie uprawy konopi innej niż włókniste i posiadanie środków odurzających może mu grozić do trzech lat pozbawienia wolności – kończy Gustaw Janas.
