FLESZ - Tajemnica marchewki

Wiadomość mailowa od pani Wiesławy: jestem dumna i szczęśliwa, że dokonałam tego z flagą mojego rodzinnego miasta. Trochę szkoda, że nasza wspólna przygoda dobiegła końca.
Tylko mobilizacja, nigdy zniechęcenie
Trzecie podejście zaczęła na dobre wczesną wiosną, a kolejne szczyty zdobywała niejako hurtowo, czyli co wyjazd, to kilka wejść. I co jakiś czas raport.
- Mimo złych prognoz pogoda była okej. Na trasie zero turystów, za to sporo błota, miejscami resztki topniejącego śniegu i płynące szlakiem potoki – płynęło ze szlaku na Kowadło i Rudawiec.
W maju ze Śnieżki pisała: wiało bardzo mocno, ale dzięki temu co jakiś czas odsłaniały się piękne widoki. I to było cudne!
Podobnych przykładów można byłoby przytaczać jeszcze wiele, ale bez względu na aurę, zmęczenie czy obolałe nogi, nigdy nie dało się wyczuć zniechęcenia.
Tym bardziej więc podsumowanie o kończącej się przygodzie zabrzmiało trochę, jak „zawieszenie” działalności. Tymczasem nic bardziej mylnego, bo pani Wiesława mimochodem zdradziła nam, że gdy ostatnio była w Sudetach, zahaczyła o szczyty, które składają się ową Koronę. De facto więc, zaczęła czwarte podejście do odznaki. Pytana, a w zasadzie poproszona o potwierdzenie naszych domysłów, roześmiała się tylko serdecznie.
- No w sumie – zawiesza na chwilę głos. - Najtrudniejsze w KGP to te Rysy. Żeby na dobrą pogodę trafić – dodaje.
Z mamy i babci dumne są dzieci i wnuki. Najmłodsza część rodziny chwali się nią w szkole, ona zaś pokazuje im kraj i zaraża miłością do turystyki. Na razie po Beskidzie Niskim, ale nic przecież nie stoi na przeszkodzie, by wyruszyć dalej. Sama przygodę z górami zaczynała od pojedynczych wyjazdów. Jednym z pierwszych była trasa z Wołosatego przez Rozsypaniec na Tarnicę. Z każdym kolejnym coraz bardziej wsiąkała. Tak pojawił się pomysł na Koronę.
Czekoladki z Miasta Światła
Ostatni 28 szczyt w jej trzeciej Koronie - mowa o Turbaczu - zdobyła 4 września. Pod tą datą notatka: podekscytowana, po niespokojnej nocy, pełna nadziei i dobrych myśli ruszyłam niebieskim szlakiem z Łopusznej na ostatni koronny szczyt mojej trzeciej Korony Gór Polski. W plecaku 28 czekoladowych cukierków, a każdy z przyczepionym kartonikiem. Kartoniki są opisane, na jednej stronie nazwa koronnego szczytu i moja kolejność jego zdobycia, a na drugiej hasło Gorlice-Miasto Światła. Jest i korona.
- Tymi słodkościami dzieliłam się swoją radością z obecnymi na szczycie turystami - opowiada. - Było wesoło, słodko i radośnie. Na głowie oczywiście korona, a od turystów mnóstwo gratulacji - dodaje.
Przed koronnym gremium z garścią wieści o Gorlicach
Każdy, kto decyduje się na wyprawę po Koronę, ma specjalną książeczkę, w której zbiera pieczątki szczytowe. Na miejscu robi też zdjęcie. Taki zestaw przedstawia się Loży Zdobywców. I tu uwaga - to nie jest tak, że jej członkowie rzucą tylko okiem, przytakną i przyznają odznakę. Przed Lożą trzeba się stawić i odpowiedzieć na pytania.
- Mogą dotyczyć szczegółów z poszczególnych szczytów czy opisania trasy, którą się wchodziło - opowiada.
Komisja, która weryfikowała jej wejścia, obradowała w Lądku-Zdroju podczas XLVII Międzywyprawowej Loży Zdobywców Korony Gór Polski w ramach XXVI Festiwalu Górskiego 2021 im. Andrzeja Zawady.
- Pojechałam razem z flagą Gorlice-Miasto Światła – podkreśla. Komisji opowiedziała nie tylko o swoich wejściach, ale też o Gorlicach, pierwszej ulicznej lampie naftowej. - Było bardzo sympatycznie - wspomina. Teraz nie pozostaje nic innego, jak czekać na czwartą jej Koronę...
- Łużna. Wypadek na DW 977. Ciągnik siodłowy wjechał do rowu [NOWE ZDJĘCIA]
- Gorlickie pod wodą. W Binarowej zalane centrum, w Łużnej rejon skrętu do Staszkówki
- Gorlice. Nowa atrakcja dla rowerzystów będzie niedługo czynna
- Tężnia solankowa i podświetlenie wiszącej ławy w Parku Miejskim jeszcze w tym roku
- W Krygu swoje podwoje otworzył Rodzinny Park Rozrywki
- Moszczenica. Piknik pełen atrakcji
FLESZ - Od października zmiany przy wjeździe do Wielkiej Brytanii
