Zobacz też: Sparing: porażka Cracovii z Górnikiem Zabrze [ZDJĘCIA]
Zarówno Polacy, jak i Koreańczycy, wystąpili w Seulu w składach odbiegających od optymalnych. Medialne podgrzewanie atmosfery o rewanżu za spotkanie rozegrane na inaugurację mundialu 2002 roku, pamiętnego nie tyle z racji porażki ekipy Jerzego Engela, co oryginalnego wykonania hymnu przez Edytę Górniak, nie miało więc większego sensu. Chyba że był to sens ukryty pod drugim dnem, jak chociażby 200.000 dolarów stanowiące jedyne wytłumaczenie dla wyprawy biało-czerwonych na jeden mecz do Azji. Taką kwotę pokwitował bowiem PZPN za wysłanie tam trenerów, piłkarzy i oficjalnej delegacji związku.
Warto zresztą przypomnieć, że była to wyprawa pełna przygód, głównie z udziałem samego Smudy, który razem z grupką towarzyszy doleciał do Seulu dzień później niż planowano. Ten poślizg nie miał większego wpływu na postawę zawodników w pierwszej, całkiem niezłej w ich wykonaniu połowie spotkania, natomiast na drugą, przynajmniej mentalnie, spóźnili się już wszyscy, bo gospodarze osiągnęli przewagę bardzo wyraźną i końcowy remis trzeba uznać za wynik dość szczęśliwy.
Ciekawostką jest w nim fakt, że Łukasza Fabiańskiego dwukrotnie pokonał jego klubowy kolega z Arsenalu Londyn Park Chu-Young. Będą mieli o czym dyskutować po powrocie do Londynu...
Jakie więc wnioski można wyciągnąć z wczorajszego meczu? Po raz kolejny potwierdziło się, że najsłabszą formacją zespołu jest defensywa, która - jak lokomotywa z pamiętnego wiersza - jest ciężka i ospała, zwłaszcza na tle rywali tak ruchliwych jak wczoraj Koreańczycy. Wygląda też na to, że wyjątkowo niebezpieczne stają się wykonywane przez Polaków rzuty rożne. Tyle tylko, że jest to broń skierowana przeciwko nim samym.
Wczoraj, po raz drugi z rzędu, stracili gola z kontrataku przeprowadzonego po wykonaniu tego właśnie stałego fragmentu gry. Dla równowagi regułą staje się skuteczność zawodników Borussii Dortmund - Jakub Błaszczykowski i Robert Lewandowski wpisywali się przecież na listę strzelców także z Niemcami, a w sumie zdobyli już w ekipie Smudy dwanaście bramek.
A mając na uwadze samego selekcjonera, to na razie nieszczególnie wychodzi mu zapisywanie się w historii, ponieważ jako pierwszy trener mógł pokonać i Niemców, i Koreańczyków, jednakże nie dokonał żadnego z tych wyczynów. Z drugiej jednak strony, z tym drugim zespołem żaden polski selekcjoner również jeszcze nie zremisował, więc może chociaż pod tym względem wszystko idzie w dobrym kierunku?
Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!