Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gosia Rdest pędzi do Formuły 1. "Nie mam taryfy ulgowej"

Maria Mazurek
Ze swoimi długimi do pasa blond włosami i słowiańską urodą wzbudza w typowo męskim zawodzie sensację. Twierdzi jednak, że dla kobiety nie ma taryfy ulgowej
Ze swoimi długimi do pasa blond włosami i słowiańską urodą wzbudza w typowo męskim zawodzie sensację. Twierdzi jednak, że dla kobiety nie ma taryfy ulgowej archwium zawodniczki
Na razie jest jedyną kobietą jeżdżącą w Formule 4. Ale 20-letnia Gosia Rdest mówi: to jeszcze nie koniec. Chce dostać się do legendarnej Formuły 1. Jeśli jej się uda, będzie pierwszą kobietą w historii tych wyścigów - pisze Maria Mazurek.

Jesteś tylko ty i tor. Nie liczy się nic poza tym. Jakbyś była w letargu, hipnozie. Zawsze musisz być o dwa zakręty do przodu. Jednocześnie ciągle gromadzisz informacje, jak samochód zachowuje się na zakrętach, jak idzie konkurentom, w którym miejscu toru można poszaleć, a w którym zwolnić. Jak wyprzedzić. Ciągle myślisz. Absolutna koncentracja. I ten pęd wiatru. Uczucie, którego nie da się porównać z niczym innym.

Zakład z tatą

Zaczęło się zupełnie niewinnie. Gosia miała 12 lat (wcale nie tak mało: jej koledzy z Formuły zaczynali znacznie wcześniej), kiedy tata zabrał ją na gokarty.

- Wcale nie poszło mi jakoś super. Po prostu przejechałam się kilka razy dla zabawy. Tata był szybszy - wspomina.
Podkreśla, że nie miała w rodzinie żadnego Kubicy. W ogóle - nikogo, kto zajmowałby się sportem. Może te samochody wzięły się trochę z tego, że miała być chłopakiem? - Miałam mieć na imię Jaś. Jak trafiła się dziewczynka, mama zmieniła na Małgosię - śmieje się dziewczyna.

Ale na gokarty jednak wróciła. Raz, drugi, trzeci. Dobrze jej wychodziło, jak na dziewczynę. Szybko zaczęła przeganiać tatę. I w ogóle wszystkich na torze. Wstąpiła do amatorskiej ligi. Były jakieś zawody, starty. Ale nie na poważnie. Zresztą: w generalnej klasyfikacji była nisko. Odpuszczała dużo wyścigów.

W końcu był ostatni wyścig w sezonie. Założyła się z tatą, że jeżeli stanie na podium, ten kupi jej gokarta. Skupiła się na tym, żeby wygrać. I po prostu jej się to udało. Upragniony żółty, malutki gokarcik był jej. Miała wtedy 16 lat.

Pierwsze sukcesy

W 2011 wygrała Międzynarodowe Mistrzostwa Cartingowe Polski. Już kilka miesięcy później (w sezonie 2011/2012) była członkiem BMW Talent Cup, niemieckiej drużyny, do której trafiają najbardziej obiecujący młodzi kierowcy.

Bardzo szybko nadrobiła dzielące ich różnice: Gosia pierwszy raz wsiadła do gokarta, gdy miała 12 lat. Jej koledzy z ekipy zaczynali w wieku siedmiu-ośmiu, i to od razu na poważnie, z nastawieniem na zawodowe jeżdżenie. Znali więcej torów. Dla niej każdy zakręt, każdy tor, każda trasa były nowe.

- BMW Talent Cup ma przede wszystkim przygotować do przyszłej kariery. Samych startów było niewiele, dosłownie kilka. Ale uczą tam o zasadach zdrowego odżywiania oraz jak zachowywać się przed kamerą, radzić z pytaniami dziennikarzy - opowiada Gosia.
W niemieckim programie była jedyną Polką. I oczywiście jedyną kobietą. Standard.

Życie pół na pół

W tym sezonie jeździ w Formule 4 (w teamie Douglas Moto Sport), która jest takim przedsionkiem do Formuły 3, czy potem - Formuły 1.

Jej życie jest takie "pół na pół". Jedna połowa: krakowska. To tu studiuje (na pierwszym roku dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Jagiellońskim), mieszka na Ruczaju. Nie ma zbyt dużo czasu, bo większość "krakowskiego życia" schodzi jej na nadrabianiu zaległości na studiach. Jest dość pilną studentką i jeśli tylko może, chodzi nawet na nieobowiązkowe wykłady.

Druga połowa: angielska. Tu mieści się tor Formuły 4, symulator, tu jest jej drużyna. Spędza tu połowę czasu, bywają miesiące, że nawet więcej. I wiadomo: w Formule 4 znów jest jedyną kobietą.

Bez taryfy ulgowej

Ze swoimi długimi po pas blond włosami, delikatną słowiańską urodą i uroczymi piegami musi robić tam furorę. Skromnie zaprzecza, bo nie jest typem głośnej chwalipięty, ostrej, w skórach, ćwiekach i wyzywającym makijażu. Kiedy przychodzi na spotkanie, nie ma na sobie ani grama makijażu, jest ubrana w delikatny, pastelowy cardigan. Sprawia wrażenie poukładanej 14-latki, choć jest o sześć lat starsza. - Może na początku chłopaki się zdziwili. Ale nie mam taryfy ulgowej dlatego, że jestem kobietą. A już na pewno nie na torze. Wszyscy jesteśmy traktowani jak zawodnicy, jak kierowcy - opowiada.

A życie zawodowego kierowcy to przecież nie tylko starty w zawodach. Codzienne treningi, dieta ("nie jest tak źle; w drodze wyjątku mogę pozwolić sobie na pizzę" - zdradza). Jak jest w Anglii, ćwiczy na torze lub na symulatorze. W domu ma taki specjalny fotel do ćwiczeń. Kształtem przypomina fotel z Formuły. Siedzi na nim przed telewizorem, na którym wyświetlają się obrazki z torów. Od czasu do czasu musi też robić sobie "wizualizacje". Czyli zamknąć oczy i wyobrażać sobie, że jedzie w jakichś zawodach. Dokładać sobie jakieś trudności, wyprzedzać kogoś, albo nie dać się wyprzedzić. W myślach rozwiązywać problemy z toru. - Kiedy mi to zalecili, sama się zdziwiłam. Potem okazało się, że to naprawdę działa - uśmiecha się.

W końcu przychodzi dzień zawodów. Gosia mówi: raczej się nie boję. Ale jednak przed startem zawsze śni jej się tor. Myśli są zajęte Formułą. Przed samymi wyścigami zakłada kolorowy, zaprojektowany przez siebie kombinezon i kask z namalowanym bananem (żeby zawsze pamiętać o uśmiechu). Koledzy z jej teamu (dwóch kierowców, szef, inżynier i mechanicy) zawsze wlewają jej pół litra wody za kołnierz. Taki jest rytuał przed samym startem. W końcu wsiada w swoją formułę. - Trzeba złapać taki stan. Na 20-25 minut wyścigu zatracić poczucie rzeczywistości, czasu. Myśleć tylko o torze. No i nie bać się. Zaufać, że wjeżdżając szybko w zakręt, nie stracimy przyczepności. Że w tym sporcie prędkość jest paradoksalnie bezpieczniejsza. Trzeba się tylko przełamać - tłumaczy.

Formuła to lekcja pokory

Nie zawsze się udaje. Czasem uczepi się jej pech. Problemy z maszyną, jakaś kolizja. Albo moment dekoncentracji i wszy- stko czort bierze.

- Formuła to świetna lekcja pokory. Wygrywać umie każdy. Przegrywać już nie - stwierdza. Sama w tym sezonie nie zajmuje na razie wysokiej pozycji w klasyfikacji generalnej (18 miejsce na 24 kierowców jeżdżących w Formule 4). Ale już w innej klasyfikacji, uwzględniającej liczbę wyprzedzeń, jest pierwsza.

- Ostatnio spotkałam się z dwiema skrajnymi opiniami. Jeden chłopak z Formuły przyszedł pogratulować, że jeżdżę tak agresywnie. Drugi miał pretensje, że nie dałam mu się wyprzedzić - opowiada Gosia.

Prywatnie jeździ bezpiecznie. Ma mini coopera. Raczej nie denerwuje się na drodze, nie łamie przepisów, prędkość rozwija tylko na autostradzie. Życie to nie Formuła 1. Choć start w niej stał się jej największym marzeniem.

Gosia Rdest

Urodziła się w 1993 r. z Żyrardowie, ale mieszka w Krakowie. Mistrzyni międzynarodowych Kartingowych Mistrzostw Polski z 2011 r. Pierwsza Polka w programie Formuła BMW Talent Cup, jedyna Polka i kobieta w I edycji Formuły F4 (cykl wyścigów organizowany przez Brytyjski Klub Kierowców Wyścigowych).

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska