- Kiedy tylko zrobi się cieplej, sąsiadka zaczyna smażyć kiełbasę piętro niżej. Cały dym idzie na mój balkon - denerwuje się Michał Brzoza, który mieszka na os. Żabiniec. - Nie zawsze mam ochotę wdychać zapach mięsa i spalonego tłuszczu - dodaje. Podobne problemy pojawiają się na większości krakowskich osiedli. Nie pomagają również zgłoszenia do straży miejskiej czy straży pożarnej. Mundurowi nie mogą w tej sprawie interweniować, bo nie ma odpowiednich przepisów.
- Robienie grilla nie jest wykroczeniem - nie ukrywa Marek Anioł, rzecznik prasowy krakowskiej straży miejskiej. Teoretycznie można więc smażyć kiełbaski nawet na... Rynku Głównym. - Myślę jednak, że wtedy byśmy interweniowali - śmieje się Anioł. - Jeśli osoby smażące kiełbaski zakłócają porządek, piją alkohol czy śmiecą, wtedy można je ukarać - dodaje.
Ani pracownicy straży miejskiej, ani strażacy nie mają jednak wstępu do mieszkań. - Chyba, że jest pożar - mówi Andrzej Siekanka z wojewódzkiej straży pożarnej w Krakowie. W miejscach ogólnodostępnych mogą interweniować tylko wtedy, jeśli grill czy ognisko pali się zbyt blisko budynku (mniej niż pięć metrów) lub lasu (mniej niż 100 metrów).
Co roku do straży miejskiej trafiają zgłoszenia dotyczące smażenia kiełbasek. - Przyjeżdżamy i upominamy grillujących. Tylko tyle możemy zrobić - zaznacza Anioł. Dodaje, że takie incydenty warto zgłaszać do administracji budynku. Jeśli zarządca ma wewnętrzny regulamin zabraniający grillowania na balkonie, wtedy nieposłuszni lokatorzy muszą się liczyć z konsekwencjami.
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Wojna kiboli w Nowej Hucie: 14 lat za kratami za śmierć nastolatka?
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy