Kable ciągną się po trawnikach, po ulicach, wiszą swobodnie na płotach. - Są przypadki, że ktoś orze w polu i nagle wyciąga przewód, który leży porzucony na ziemi - mówi Krzysztof Wolak, sołtys Grojca. - Awaria goni awarię.
Po jednej z usterek przy parafii św. Wawrzyńca monterzy znów ruszyli w teren. - Tak załatwili sprawę, że do dziś kable lecą przez ścieżkę, którą każdy chodzi do kościoła - mówi Wolak. - Ilu ludzi się tu przewróciło.
O kłopotach z Telekomunikacją mówi też ks. Józef Zborek, proboszcz tutejszej parafii. - Ten problem powinien być jak najszybciej rozwiązany. To nie jest poważne, żeby tak beztrosko położyć przewody - mówi proboszcz.
Niemal każdy z mieszkańców Grojca, zapytany przez reportera "Gazety Krakowskiej", jest niezadowolony z usług telekomunikacji. - Nie mam nawet jak skosić trawnika, bo gdy niechcący przetnę kabel to awarię usuną Bóg wie kiedy - żali się Barbara Kiznar, mieszkanka Grojca. - Już nie mówię o tym, że wygląda to kuriozalnie. Kablami mam opleciony cały żywopłot - kręci głową kobieta.
"Gazeta Krakowska" interweniuje w imieniu mieszkańców Grojca. Pracownicy telekomunikacji z Krakowa są zaskoczeni tym, co dzieje się w niewielkim sołectwie pod Oświęcimiem. - Takie przewody powinny być zawieszone na słupie i stamtąd mogą biec do domu klienta - mówi Izabella Szum, rzeczniczka krakowskiego oddziału TP SA. - Wyślemy w ten teren monterów i poprosimy o rozeznanie sytuacji.