Może robić na złość i trzymać w biurku traktat z Lizbony bez podpisu. Nawet na Ukrainę nie ma już po co jeździć, gdyż nie wypada, aby bratał się z prezydentem Janukowyczem.
Co więc będzie decydujące? Sprawa jest prosta. Zadecydują haki. Na razie mamy serię insynuacji, że haki są. Oczywiście bezproduktywne jest zbieranie haków na Jerzego Szmajdzińskiego czy nawet Andrzeja Olechowskiego.
Ich sondażowa pozycja nikomu nie zagraża. Haki mają być na kandydata PO i działacze PiS mówią o tym głośno, bez zażenowania, a nawet z pewną dumą. To jedyna partia, której przedstawiciele w tej akurat kwestii nie mają żadnych zahamowań, co trzeba docenić, gdyż szczerość w polityce nie jest częstą cnotą.
Sam prezes Kaczyński w sprawie haków dał przykład, oznajmiając, że na Sikorskiego haki już są, tyle że na razie obejmuje je tajemnica państwowa. Prezes tajemnicy ujawnić nie może, ale zapewne ujawni ją jakaś gazeta, bo przecież dziennikarze nie pozostaną głusi na wezwanie eurodeputowanego Bielana, wypowiedziane kilka dni temu.
Eurodeputowany wyraził głębokie przekonanie, że dziennikarze zaczną dociekać, jaka jest rzeczywista uczciwość i przejrzystość takiego na przykład marszałka Komorowskiego. Poseł Bielan niczego oczywiście nie sugeruje. Ma tylko pewność, że jego patron - obecny prezydent - jest bez- względnie uczciwy, nie brał pieniędzy w żadnych podejrzanych okolicznościach, jest zupełnie przejrzysty, nie stoją za nim żadne szare postacie. Nie trzeba wielkiej przenikliwości, by tych wskazówek nie odczytać - Komorowski taki nie jest i tropy poszukiwań zostały wskazane.
Gdy przyjdzie czas, jakieś papiery gdzieś ktoś podrzuci, jakaś gazeta do jakiegoś kwitu "dotrze". Sugestie, gdzie docierać, jakie szare postacie wloką się za Komorowskim, a na pewno za Sikorskim, pojawiły się zresztą już dość dawno. Najpewniej to siatka zbrodniczych WSI kierowana przez gen. Marka Dukaczewskiego. Czy więc o wyniku wyborów zadecyduje gen. Dukaczewski, który takiego zaszczytu zapewne nigdy się nie spodziewał?
Mylą się jednak panowie Kaczyński i Bielan, że na urzędującego prezydenta żadnych haków nie ma. Są, i to bardzo jawne, rzec można - powszechnie dostępne. Hak główny to sposób sprawowania urzędu przez ponad cztery lata. Po takim czasie prezydent Kwaśniewski miał ponad 70 proc. poparcia, dziś sztabowcy Lecha Kaczyńskiego cieszą się, gdy dobra ocena tej prezydentury wzrośnie o 1 do 2 proc., czyli w granicach błędu statystycznego, i przekroczy poziom 25 proc.
Ten "hak" ma także i tę zaletę, że nie trzeba do niego specjalnie "docierać" i spełnia postulat, aby kampania była wreszcie merytoryczna.