"Dobrze się stało"
Posłanka Prawa i Sprawiedliwości Małgorzata Wassermann zapytana w Radiu Kraków przez redaktora Jacka Bańkę czy podziela opinię mieszkańców Krakowa, że jej oświadczenie w sprawie wyborów prezydenckich zatrzymało Łukasza Gibałę w drodze do prezydentury, odpowiedziała, że nie jest socjologiem: "Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Z moich rozmów z krakowianami, z wyborcami Prawa i Sprawiedliwości, ale i nie tylko, wynika, że dobrze się stało w takim razie, ponieważ bardzo wielu ludzi wyrażało obawy związane z tą prezydenturą. Ja do tych ludzi również się zaliczam, natomiast czy mogę przypisywać sobie całe zasługi? Raczej wątpię".
Jednocześnie zaznaczyła, że wybór między Aleksandrem Miszalskim a Łukaszem Gibałą był trudny dla "osób o oglądach konserwatywnych, katolickich, prawicowych". Jednak jak zaznaczyła: "ważąc wszystkie argumenty w swoim sumieniu, swoim sercu doszłam do takiego przekonania, że w obliczu takiego wyboru, który jest bardzo trudny, jednak Łukasz Gibała nie zasługuje na tę szansę, aby dostać poparcie z mojej strony".
Wassermann zaznaczyła również, że jej decyzja spotkała się z bardzo dużym zrozumieniem. Zapytana o to, czy jej oświadczenie poróżniło ją z politykami PiS, mówiła: " (...) ta sytuacja nas w żaden sposób nie poróżni w sposób trwały. Po prostu mieliśmy tutaj w tym zakresie odmienne zdania. Realizujemy dużo większe, ważniejsze cele i tutaj jesteśmy absolutnie jednością i na pewno pan Gibała nie jest w stanie poróżnić mnie z moimi kolegami i koleżankami z Prawa i Sprawiedliwości ani w Krakowie, ani w Warszawie.
Posłanka PiS zapytana również o to, czy rozmawiała później z Aleksandrem Miszalskim, odpowiedziała: "Nie widzieliśmy się i nie mieliśmy okazji".
Red. Bańka zapytał także o to, co dobre zdaniem posłanki PiS będzie w prezydenturze Aleksandra Miszalskiego.
- Mam taką nadzieję, że prezydentura Aleksandra Miszalskiego, jednak mającego pewne większe doświadczenie i doświadczenie parlamentarne, będzie realna i wyważona. Oczywiście, mnie jest trudno chwalić Aleksandra Miszalskiego, bo ja go nie znam i obaj ci kandydaci to nie są kandydaci Prawa i Sprawiedliwości, to nie są moi kandydaci, natomiast musząc jednak zająć jakieś stanowisko i ważąc wszystkie argumenty, zdecydowałam się zaprotestować przeciwko Łukaszowi Gibale. Tym samym oczywiście pewien kredyt zaufania dostał Aleksander Miszalski, ale proszę mnie zwolnić z wymieniania pozytywnych cech pana posła i jeszcze prezydenta elekta, bo ja po prostu go nie znam (...) Cóż, ja życzę mojemu miastu jak najlepiej. Mam nadzieję, że pan prezydent Miszalski będzie tutaj otwarty dla wszystkich. Jak powiedziałam ostatnio do jednej z osób, że będzie miejsce zarówno na procesję katolicką, jak i być może parady równości. Do tej pory tak było w Krakowie. Ja mam taką nadzieję, że tak będzie dalej - podsumowała Małgorzata Wassermann.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
