- Moim zdaniem to niegodne, by w sakralnym miejscu prowadzić handel - mówi jedna z turystek, która zgłosiła się z tym problemem do nas. - Handel nie odbywa się w samym kościele, a w przedsionku. Nie ma tu nic niestosownego - zauważa rzecznik kurii metropolitalnej w Krakowie.
Stary kościółek przy ul. Kościeliskiej, pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej, jak i znajdujący się obok cmentarz na Pęksowym Brzyzku jest miejscem wyjątkowym dla górali. Sama świątyni to najstarszy drewniany kościół w Zakopanem, który powstał w latach 1847-1852. Wystrój wnętrza tworzą obrazy ludowe oraz drewniane figurki pochodzące z połowy XIX wieku.
Kościół jest wpisany na małopolski Szlak Architektury Drewnianej. Tuż obok niego znajduje się zaś cmentarz zasłużonych, gdzie spoczywają wybitni górale, ale też i wybitni ceprzy - m.in. Witkacy, Stanisław Marusarz, Kornel Makuszyński czy Kazimierz Przerwa-Tetmajer.
Teraz odwiedzający kościółek turyści, jak i miejscowi wierni, w przedsionku świątyni natrafiają na automat, gdzie można zakupić pamiątkowe monety z tego miejsca. Jedna moneta kosztuje 5 złotych. Turyści do wyboru mają cztery różne monety z wygrawerowanym kościółkiem i cmentarzem na Pęksowym Brzyzku.
- Nie wiem co mam o tym myśleć. Gdy weszłam do kościółka, trochę mnie to poruszyło, że w świątyni prowadzą komercyjny handel. Nie wiem, czy to zgodnie z prawem, czy nie. Jednak coś mi tu z punktu widzenie moralnego nie pasuje - mówi pani Janina Osiek, turystka z Wrocławia, która o "znalezisku" poinformowała naszą redakcję.
Podobne odczucia mają także mieszkańcy Zakopanego. - Dobrze przynajmniej, że ten automat nie jest w samym kościele - mówi Zbigniew Balicki.
Innym podziwiającym stary kościółek z kolei to nie przeszkadza. - To przecież pamiątka. Takie monety nie kosztują nie wiadomo ile. Wątpię, by firma zarabiała na tym niewiadomo ile - mówi Jacek Wojtarowicz, młody poznaniak.
Automat należy do firmy Mennice Śląskie. Jak wyjaśnia ks. Bogusław Filipiak, proboszcz parafii Świętej Rodziny w Zakopanem, która administruje starym kościółkiem, to firma zwróciła się do parafii z propozycją ustawienia maszyny z pamiątkowymi monetami.
- Zgodziliśmy się na to, gdyż nie jest to łamanie prawa czy dobrego smaku. Automat stoi w przedsionku kaplicy, a nie w samej kaplicy - wyjaśnia ks. Filipiak. - Pamiątkowe monety cieszą się zainteresowaniem turystów. Czasami nawet alarmowano nas, że ich w automacie zabrakło.
Fakt, że nie jest to łamanie prawa, potwierdza także ks. Robert Nęcek, rzecznik prasowy kurii w Krakowie. - Gdyby automat był ustawiony w samym kościele, wtedy byłoby to dyskusyjne. Jednak maszyna stoi w przedsionku. Podobne automaty można spotkać w wielu kościołach - zaznacza.
Pomimo prób nie udało nam się skontaktować z szefostwem Mennicy Śląskiej.
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!