W pierwszym meczu, na wyjeździe, 5:3 wygrały „Pasy”. Przed tym sezonem zbudowano w Opolu mocny zespół, doszło kilku dobrych zawodników, m.in. amerykański bramkarz John Murray, Kacper Guzik z Cracovii, w ostatnich dniach zakupiono dwóch graczy z Finlandii.
Orlik zajmuje piąte miejsce, z dużymi szansami na zakwalifikowanie się do czołowej szóstki. Ale ostatnio coś tąpnęło w Opolu, niespodziewanie pożegnał się z zespołem amerykański trener Jason Morgan, który podobno pokłócił się z prezesem klubu Dariuszem Sułkiem i nie poprowadzi już zespołu w Krakowie. Jeszcze nie wiadomo, kto go zastąpi.
Zespół Cracovii w ostatnim czasie trenował w mocno okrojonym składzie. Trener Rudolf Rohaczek nie miał aż ośmiu hokeistów, którzy byli najpierw na zgrupowaniu kadry, a potem grali na turnieju EIHC w Budapeszcie. Reprezentanci w poniedziałek mieli wolne, we wtorek ćwiczyli indywidualnie na siłowni, jeździli na rowerkach, dopiero wczoraj włączyli się do normalnych zajęć.
Jednym z hokeistów Cracovii, który grał w reprezentacji na turnieju EIHC, był napastnik Damian Kapica. - Nie był to dla nas do końca udany turniej, ale ważne, że zakończyliśmy go wygraną z silnym zespołem Włoch 4:1. Cieszę się, że znowu dostałem powołanie do reprezentacji, grało mi się w Budapeszcie całkiem dobrze, ale od oceny jest trener Jacek Płachta. Teraz wracamy na krajowe lodowiska. Chcemy po dwóch rundach utrzymać pierwszą pozycję. To ważne, bo będziemy wyżej rozstawieni w finałowym turnieju Pucharu Polski - twierdzi Damian Kapica.
24-letni napastnik Cracovii mówi, że przed meczem z Orlikiem w zespole jest duża mobilizacja. - Rywal jest silny, w pierwszym meczu w Opolu musieliśmy się mocno napracować, by zdobyć trzy punkty. Ma świetnego bramkarza Johna Murraya, który zadebiutował w naszej reprezentacji na turnieju w Budapeszcie. I w meczu z Włochami spisywał się znakomicie, był prawdziwą podporą naszej drużyny. Z dobrej strony pokazał się też inny debiutant w reprezentacji, Kanadyjczyk z polskimi korzeniami Alex Szczechura. A jest jeszcze inny reprezentant, Michael Cichy, który nie zagrał w Budapeszcie z powodu lekkiej kontuzji, ale, jak sądzę, pojawi się na lodzie w piątek. Dobrze byłoby szybko strzelić gola, co pozwoliłoby nam na spokojną grę.