Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hokej, ekstraklasa: Grzechy główne, które kładą się cieniem na postawie Unii Oświęcim

Jerzy Zaborski
Kiedy rywal ucieka, pozostaje tylko złapać go na "wędkę"
Kiedy rywal ucieka, pozostaje tylko złapać go na "wędkę" Fot. Jerzy Zaborski
Unia Oświęcim przegrała wyjazdowe derby Małopolski z Cracovią (1:4). Trenera Josefa Dobosza zmartwił nie tylko wynik, ale też i styl. Zawodnicy posypują głowę popiołem przed piątkowym meczem z Sanokiem we własnej hali. Czas pokuty jest krótki, bo część zasadnicza dobiega końca. Potem już tylko play-off.

Wcześniejsze mecze oświęcimian przeciwko krakowianom były na kontakcie. O wyniku decydowała jedna, góra dwie bramki. Raz pojedynek tych ekip kończył się rzutami karnymi. Tym razem porażka różnicą trzech goli może i nie jest tragedią, ale okoliczności ich utraty były dla szkoleniowca oświęcimian – delikatnie mówiąc – niesmaczne. - Widok, kiedy rywale zdobywali bramki po całkowitym rozmontowaniu naszego bloku defensywnego, a tak pod Wawelem było dwukrotnie, nie należał do przyjemności – wzdycha Josef Dobosz. - Rywale mieli przed naszą bramką wiele swobody, więc nawet po dwóch tercjach toczonych na kontakcie, bramki dla nich musiały w końcu paść.

W perspektywie zbliżającego się play-off Josefa Dobosza martwi także forma oświęcimian. - Zastanawiam się, gdzie tkwi przyczyna tego, że zespół nie potrafi zagrać dwóch spotkań z rzędu na wysokim poziomie _– zwraca uwagę trener Unii. - _Zaledwie dwa dni wcześniej stoczyliśmy przed własną publicznością pasjonującą potyczkę przeciwko tyszanom, przegraną wprawdzie po dogrywce, ale nie miałem do zawodników żadnych pretensji. Wtedy zabrakło nam sportowego szczęścia. Mówię o tych dwóch meczach dlatego, że w play-off trzeba umieć zagrać dzień po dniu. Jeśli dalej będziemy prezentować tak duże wahania formy, rywale nas zniszczą.

Oświęcimianie znowu mają kłopot ze skutecznością. Trudno myśleć o wygraniu meczu, strzelając średnio dwa gole na mecz. - Przy takiej sile rażenia nawet bardzo dobrze usposobiony Michał Fikrt nie jest w stanie uchronić nas od porażki – uważa Josef Dobosz, wytykając przy okazji trzeci aktualnie grzech główny swojego zespołu. - Toczymy wyrównany bój do pewnego momentu, ale jak już stracimy jedną bramką, potem wszystko wali się niczym przysłowiowy domek z kart, co skutkuje serią kolejnych strat. Po takim ciosie trudno się pozbierać.

W Krakowie zawodnicy Unii byli też wolniejsi od rywali. Zawsze byli o krok za krakowskimi hokeistami, co sprawiało, że w pewnym momencie odpuszczali, ułatwiając przeciwnikom zdobycie bramki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska