Ikony polskiego hokeja długo musiały przecierać szlaki do ministerstwa, które – delikatnie mówiąc – nie ma najlepszej opinii o krajowej centrali hokejowej, która jest przecież mocno zadłużona i będzie musiała zwrócić źle rozliczone środki ministerialne. - Podajemy pomocną dłoń hokejowej centrali – podkreśla Waldemar Klisiak, lider „Olimpijczyków”, który największe klubowe sukcesy święcił w Unii Oświęcim. - Mamy świadomość tego, że priorytetem jest znalezienie sponsora dla ligi i reprezentacji Polski. Zanim to jednak nastąpi, trzeba odbudować wizerunek nie tylko PZHL, ale i całego polskiego hokeja. Stąd byli olimpijczycy, swoimi autorytetami, mają być gwarancją dobrych zmian. Dajemy swoje nazwiska. Pierwszy sukces na swoim koncie już mamy. Spotkaliśmy się z ministrem sportu Witoldem Bańką, który nie odcina się od wspierania hokeja. Przecież to on zwiększył wsparcie na hokej dwukrotnie w porównaniu do swoich poprzedników. Pieniądze publiczne muszą być jednak rzetelnie rozliczone – dodaje Klisiak, z którym współpracują: Mariusz Czerkawski, Andrzej i Wojciech Tkaczowie, Czesław Borowicz i Walenty Ziętara.
Obecna ekipa zarządzająca krajową centralą jest gotowa ustąpić, ale nikt nie ma zamiaru przejmować „tonącego okrętu”. - Na 25 czerwca mamy zaplanowane spotkanie z zarządem PZHL-u, który przedstawi plan naprawczy – wyjawia Klisiak. - Związek nie ucieknie przed spłatą długu. Jeśli jednak wdroży swój plan, i zacznie spłacać dług, zacznie powoli odzyskiwać wiarygodność i może się stać partnerem dla ministerstwa sportu. W dalszej części można spróbować wrócić do rozmów ze sponsorami. Wiem, że z przynajmniej dwoma firmami rozmowy w przeszłości były mocno zaawansowane. Dlaczego nie doszło do podpisania umów? Można sobie dopowiedzieć. PZHL okazał się niewiarygodnym partnerem. Wiadomo, że duże firmy, przed wyłożeniem swoich pieniędzy, sprawdzają kontrahenta. Dzisiaj w krajowej centrali nie ma kilku osób, choć kadencja obecnej ekipy wciąż trwa. Pozytywne jest także to, że ludzie związani z Polskim Związkiem Hokeja na Lodzie pozytywnie odbierają „Olimpijczyków”, ciesząc się z powstania takiej grupy – dodaje Waldemar Klisiak, który wraz z kolegami rozważa przekształcenie grupy inicjatywnej w radę społeczną albo stowarzyszenie.
„Olimpijczycy” podkreślają, że mają swój plan odbudowy szkolenia młodzieży. O wprowadzeniu swoich ludzi do władz PZHL będą myśleć w kolejnych wyborach, czyli za dwa lata.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska