Już na godzinę przed meczem trybuny oświęcimskiej hali były wypełnione po brzegi. Zanim zaczął się mecz, kibice z sektora „L” przećwiczyli z pozostałą częścią widowni wspólny doping.
Oświęcimianie szybko otworzyli wynik, wykorzystując liczebną przewagę. Kibice oszaleli ze szczęścia po strzale spod linii niebieskiej w wykonaniu Kalle Valtoli. Tomasza Fucznika nieco zasłonił Peter Bezuszka.
Potem Alan Łyszczarczyk uderzył nad poprzeczkę, a podczas przewagi tyszan, Filip Komorski otrzymał podanie wprost bramki. Linus Lundin końcem łyżwy odbił krążek.
Pod koniec przewagi tyszan oświęcimianie urwali się z kontrą i Krystian Dziubiński mógł się pokusić o podwyższenie prowadzenie miejscowych.
W drugiej tercji trwała zacięta walka. Zawodnicy obu drużyn starali się strzelać z każdej pozycji. Po uderzeniu Erika Ahopleto krążek zatrzymał się na łyżwie jednego z tyskich obrońców. Potem minimalnie pomylił się Łukasz Krzemień.
W obozie tyskim Roman Rac uderzył z ostrego kąta, lecz bramkarz oświęcimian był na posterunku. Przestrzelił także Wiktor Turkin.
Oświęcimianie zdobyli drugiego gola w przewadze; krążek zagrany wzdłuż linii niebieskiej bez przyjęcia uderzył Mark Kaleinikovas.
Tyszanie nie złożyli broni. Mateusz Bryk także uderzył bez przyjęcia i szykowała się emocjonująca końcówka.
Trener tyszan na 86 sekund przed końcem wziął czas i zostawił Tomasza Fuczika w boksie, co skończyło się trzecim golem dla oświęcimian i postawieniem pieczęci na awansie do finału.
- Byliśmy dzisiaj naładowani. Ja sam, w pierwszej zmianie, chciałem od razu "wypłacić" jakiemuś rywalowi ciało, żeby poczuli, kto dyktuje warunki na lodzie. Może i drugą tercję mieliśmy słabszą, ale w play-off gra się na zwycięstwa, a nikt nie rozlicza ze stylu - ocenił Kamil Sadłocha, napastnik oświęcimian.
- Chcieliśmy jak najdłużej utrzymać w Oświęcimiu bezbramkowy remis, a już na początku straciliśmy gola. To nam nie pomogło, ale walczyliśmy do końca, żeby przedłużyć ten półfinał - powiedział Filip Komorski, napastnik GKS.
- Chyba ćwierćfinał z Cracovią nas zahartował, bo w derbach Małopolski rozegraliśmy maksymalną liczbę siedmiu spotkań, a z Tychami uporaliśmy się w pięciu, choć przegraliśmy przecież u siebie mecz otwarcia. Potem cztery kolejne zwycięstwa. To nakręca zespół - zwrócił uwagę Krzysztof Majkowski, II trener oświęcimian.
Re-Plast Unia Oświęcim – GKS TYCHY 4:1 (1:0, 0:0, 3:1)
Bramki: 1:0 Valtola (Sadłocha, Heikkinen) 5, 2:0 Kaleinikovas (Ackered, Trkulja) 50, 2:1 Bryk (Korenczuk, Pociecha) 56, 3:1 Ahopelto (Karjalainen, Hekkinen) 59, 4:1 Lorraine (Denyskin) 60.
RE-PLAST UNIA: Lundin – Diukov, Jakobsons; Kalenikovas Dziubiński, Sadłocha – Valtola, Uimonen; Ahopelto, Heikkinen, Karjalainen – Bezuszka, Ackered; Denyskin, Trkulja, E. Lorraine – Noworyta; S. Kowalówka, Krzemień, Wanat oraz Sołtys.
GKS TYCHY: Fuczik – Ciura, Jaromersky; Korenczuk, Turkin, Tavi – Bryk, Pociecha; Viitanen, Rac, Mroczkowski – Nilsson, Kaskinen; Jeziorski, Komorski, Łyszczarczyk – Ubowski, Bizacki; Marzec, Galant, Krzyżek.
Sędziowali: MARCIN POLAK (BYTOM), PRZEMYSŁAW GABRYSZAK (KRUSZWICA). KARY: 4 – 8. Widzów: 4000. Stan play-off (do 4 zwycięstw): 4:1 dla Re-Plast Unii i jej awans do finału
Bądź na bieżąco i obserwuj
- Społem w Oświęcimiu ma 75 lat. Historia zapisana na archiwalnych zdjęciach. Galeria
- Most na Wiśle w ciągu obwodnicy Oświęcimia. To już końcowe metry! Zdjęcia
- Bezpłatne prozdrowotne programy profilaktyczne dla mieszkańców powiatu oświęcimskiego
- Tak kibice Re-Plast Unia Oświęcim fetowali awans swoich pupili do półfinału
- Duża i ważna inwestycja na Osiedlu nad Sołą w Kętach
- Wkrótce w Kętach ruszy budowa ostatniego odcinka obwodnicy centrum miasta
