Stolicę powiatu zaczęła topić deszczówka, bo kanalizacja nie była w stanie przyjąć więcej wody. W rzeki zmieniły się ulice Królowej Jadwigi, Husarska, Barska, Witosa, Kamienna, Mała Poręba.
Łubinka wdarła się do Miasteczka Galicyjskiego w sądeckim skansenie, a Kamienica zaczęła przelewać się przez wały w okolicach ul. Kraszewskiego. Barykadą worków z piaskiem uratowano pobliskie osiedle bloków mieszkalnych.
Ludzie z tonących domów w Muszynie wychodzili na dachy w oczekiwaniu na helikopter, który sprowadzono do ewakuacji nadpopradzkich osiedli.
- Jest gorzej niż w 1997 roku. Takiej fali na Popradzie nie pamiętam - mówił wczoraj Włodzimierz Tokarczyk, wiceburmistrz Muszyny. Burmistrz Jan Golba na wieść co się dzieje przerwał urlop i próbował przedostać się do Muszyny z Wegier.
- Nie wiem którędy dojadę, bo autostrada jest nieprzejezdna - zastanawiał się rozmawiając z nami.
Śmigłowiec kursował na przemian do Folwarku i do przysiółka Facimiech w Barcicach pod Starym Sączem, skąd ratowano ludzi odciętych wodą od reszty świata.
- Niektórym z nich nie dawaliśmy zgody na budowę domów na terenie zalewowym Popradu - rozkłada ręce Joanna Wąsik, szefowa wydziału urbanistyki w Urzędzie Miejskim w Starym Sączu. - Takie zalecenie pierwotnie dał Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie, ale delegacja mieszkańców pojechała do Krakowa i wymusiła zgodę RZGW. Pobudowali się, a teraz powódź dokonała spustoszenia.
Wezbrane potoki podtopiły 45 gospodarstw w Barcicach Górnych i Dolnych, 40 w Popowicach, 15 w Moszczenicy w gminie Stary Sącz.
Trzeba było ewakuować także mieszkańców żegiestowskiej Łopaty.
W Muszynce (gm. Krynica) w wodzie stanęło sto gospodarstw.
W Rytrze Poprad przelał się przez drogę powiatową. Zamknięto most łączący lewo- i prawobrzeżną część miejscowości. Z zalanego osiedla wyprowadziło się pięć rodzin. Kilkanaście pozostało w domach mimo zaleceń do ewakuacji.
Rwący nurt Popradu uszkodził gazociąg. Dopływ gazu odcięto od około 4 tysięcy gospodarstw w Starym Sączu, Cyganowicach, Łazach Biegonickich, Popowicach, Barcicach, Przysietnicy, Moszczenicy, Mostkach, Skrudzinie i Gołkowicach.
- Przerwa w dostawie gazu może potrwać kilka dni - uprzedza Bożena Malaga-Wrona z Karpackiej Spółki Gazownictwa.
W Kamionce Wielkiej uaktywniło się osuwisko zagrażające domom ponad stacją kolejową. Ewakuowano dwie rodziny.
Pięciu domom zagroziło osuwisko w Żeleźnikowej Wielkiej. W Łącku doliczono się po Bożym Ciele jedenastu świeżych osuwisk. Pięć z nich zagraża domom. Reszta - drogom.
- W czwartek musieliśmy ewakuować dwie rodziny w Łyczance, bo ściany budynków zaczęły pękać - mówi Stanisław Golonka, wójt Łososiny Dolnej.
Od Justu do Ujanowic powstało pasmo osuwisk po kilkadziesiąt hektarów każde. Domy na lewo od drogi krajowej na Kraków pękają w oczach.
- W tej chwili w całej gminie mamy już ponad 30 zagrożonych domów - mówi Golonka.
Nie lepiej jest po drugiej stronie Jeziora Rożnowskiego, w gminie Gródek nad Dunajcem.
W Tropiu stok góry oparł się o dom. W Przydonicy uszkodzone są trzy budynki
- Mieszkałam tutaj 52 lata. Gdzie się teraz podzieję? - rozpacza Janina Zając której dom pękł na pół.
W Grybowie po ulewnej nocy tonęły w wodzie osiedla Biała Wyżna, Piekiełko, Równie oraz ulice Topolowa, i Kościuszki. Woda podmyła most na Białej Tarnowskiej, której poziomu nie dało się wczoraj odczytać, bo wodowskazy zostały zatopione. Nie wiadomo, czy przeprawa ocaleje.
- Kąclowa jest odcięta od świata. Nie mamy prądu, wody ani łączności telefonicznej. W sklepach brakło mineralnej. Biała zabrała wszystkie mosty i zrujnowała cmentarz - skarżył się sołtys Adam Gruca .
Bezdomna kobieta, która zabłądziła do podsądeckiej miejscowości Jamnica omal nie przypłaciła nocnej nawałnicy życiem.
- Leżała na drodze. Wyciągnęliśmy ją z mułu - mówi Józef Zygmunt, dyrektor pogotowia.
W poątek po południu osuwisko runęło na drogę z Nowego Sącza w kierunku Korzennej - jedna z głównych arterii miasta - ulica Barska została zamknięta na końcowym odcinku, tuż przy granicy Nowego Sącza i sąsiedniej Librantowej.
Do wieczora pozostawały zamknięte również drogi do Muszyny (w okolicach Wierchomli), z Piwnicznej do przejścia granicznego w Mniszku, do Gorlic oraz do Krakowa (w podsądeckiej Dąbrowej).
Fala powodziowa na Popradzie przez cały dzień zasilała Dunajec, ale ten, choć groźny, nie pokonał wałów Nowego Sącza. Zapora w Rożnowie w chwili zamykania tego wydania "Gazety Krakowskiej" spuszczała 2100 m sześc. wody na sek. To o 400 m sześc. więcej niż przy ostatnich - majowych wezbraniach.
Woda z zapory zatapiała domy poniżej.
- O piątej rano przyjechali do nas ludzie z elektrowni w Rożnowie i kazali opuścić dom. Teraz na parterze woda sięga już do pasa. Najgorsze, że nie mamy, gdzie sie podziać - mówiła Katarzyna Badowska, z Rożnowa.
Mimo apeli ludzie nie chcieli opuszczać gospodarstw. Obawiali się szabrowników.
Spokojniej było jedynie w Kłodnem, gdzie osuwisko wcześniej zniszczyło 19 domów. Kilkadziesiąt ewakuowanych rodzin szykowało się do powrotu, bo ziemia przestała się osuwać.