- Niedosyt. Byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem, przez cały mecz prowadziliśmy grę, mieliśmy dużo więcej sytuacji - mówi Leszek Janiczak, trener Hutnika. Bramkarz Orląt Krzysztof Stężała już w 1 min uratował swój zespół - po strzale Krzysztofa Świątka. Szybko zatrudnił go też główkujący Patryk Kołodziej. Gospodarze dopiero na początku trzeciego kwadransa zagrozili Hutnikowi, wówczas po kornerze Mateusz Zając obronił „główkę” Michała Panufnika. - Były wtedy chyba trzy rzuty rożne, to był trudny moment. Ale z akcji rywale nie stworzyły żadnej okazji - podkreśla Janiczak.
HUTNIK - STAL RZESZÓW. BYŁEŚ NA MECZU? PAMIĘTASZ TAMTĄ OPRAWĘ? [ZDJĘCIA KIBICÓW]
Zaraz po przerwie Mateusz Kotwica uderzył nad poprzeczkę. Później Stężała bronił strzały m.in. Tomasza Kurka, Grzegorza Marszalika, Dawida Lincy. - My atakowaliśmy. Rywale praktycznie całą drugą połowę grali na czas - analizuje trener krakowian, którzy mecz zakończyli strzałem Lincy z kilku metrów - obok celu.
Janiczak podkreśla: - Było około 40 naszych kibiców, to też ważne, bo przejechali kawał drogi, żeby dopingować zespół.
Orlęta Radzyń Podlaski - Hutnik Kraków 0:0
Hutnik: Zając - Ptak, Jaklik, Kędziora, Tetych - Kurek, Kołodziej (75 Pietrzyk), Świątek, Reczulski, Marszalik (72 Linca) - Kotwica (72 Pachowicz).
DZIEJE SIĘ W SPORCIE - KONIECZNIE SPRAWDŹ: