Dominacja. Padł w pierwszej połowie tylko jeden gol, ale ta pierwsza połowa to była dominacja Hutnika. Krakowianie od razu docisnęli przeciwnika, akcje składali naprawdę fajnie. Stomil nie potrafił postawić zapory w środku boiska, miał problem na skrzydłach, bronił się głęboko. Budziński strzelał, ale też błysnął kapitalnym prostopadłym podaniem do Lelka (15 min). Kieliś po 10 minutach miał już na koncie dwa uderzenia, w ataku szybkim widoczny był Marcinkowski, który w 19 min kąśliwie strzelił. Jakubowski na raty, ale złapał piłkę.
Dwie minuty później został już pokonany. Nowohucki zespół znów poskładał wtedy fajny atak, na koniec Rakels wyłożył piłkę Drągowi, który z 22 m uderzył kapitalnie, od poprzeczki.
Gra olsztynian po tej stracie coś tam drgnęła, ale bez znaczącej zmiany obrazu meczu. To Hutnik stworzył kolejną okazję. 33 minuta, znów parę sensownych podań (Rakels, Drąg) i strzał Lelka z 16 metrów, niecelny. Lelek w 40 min miał kolejną szansę, poszedł wtedy jak dynamit w obrońców i wybrał wariant samodzielnego zakończenia ataku. Strzał został zablokowany, lepszym rozwiązaniem byłoby chyba podanie do Budzińskiego.
Co zdziałał w I połowie Stomil? Po kornerze w 35 min z narożnika pola karnego uderzył Szabaciuk. Ale to chyba kontra w 44 min dała gościom największą szansę na gola - tyle, że po podaniu Wójcika Bała nieczysto uderzył w piłkę.
Olsztynianie przed przerwą wyglądali słabo. A po przerwie potrzebowali czterech minut, żeby wyrównać! Pierwsza akcja powodzenia im jeszcze nie przyniosła (Kaczorowski obronił), ale druga już tak. Szramowski zagrał na skrzydło, z prawej strony zacentrował Szabaciuk, a Bała z paru metrów strzelił do siatki.
Co na to gospodarze? No, starali się przywrócić układ sił sprzed przerwy. W 57 min po kornerze z woleja z 25 m sieknął Marcinkowski. Bramkarz Stomilu udenie interweniował, i tak samo było dwie minuty później, gdy piłkę w "okienko" wkręcał Rakels. Łotysz w tej fazie był bardzo aktywny, ale też zmarnował kapitalną okazję w 62 min: jego pierwszy strzał w polu karnym gości zablokował Waleńcik, a po dobitce piłka poszybowała nad celem. Dodać trzeba, że chwilę wcześniej po przeciwnej stronie boiska nieznacznie spudłował Krawczun.
W 75 min znów w ofensywie pokazał Marcinkowski. Strzelił po ziemi, mógł lepiej, bramkarz dał radę. Minutę później Jakubowski naprawdę świetnie obronił "główkę" Wróbla - z bliska, po centrze Rakelsa. Hutnik mocno pracował na gola, co chwilę doprowadzał do stałych fragmentów gry.
I starania krakowian przyniosły efekt w 82 min. Świątek zagrał do Rakelsa, ten w polu karnym dośrodkował, a Wróbel idealnie wyczuł moment, w którym powinien wyskoczyć i głową wbił piłkę do bramki Stomilu.
Potem oglądaliśmy ataki gości, stałe fragmenty. Ale w doliczonym czasie Hutnik grał już tak, by w jego polu karnym było spokojnie.
Hutnik Kraków - Stomil Olsztyn 2:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Drąg 21, 1:1 Bała 49, 2:1 Wróbel 82.
Hutnik: Kaczorowski - K. Głogowski, Kubowicz, Wenger, Marcinkowski (78 M. Głogowski) - Drąg, Zawadzki - Rakels, Budziński (78 Świątek), Kieliś - Lelek (68 Wróbel).
Stomil: Jakubowski - Waleńcik, Sadowski, Kuban - Wójcik (66 Karlikowski), Szramowski (66 Stromecki), Bezpalec, Tuleja (34 Szabaciuk) - Żwir (46 Krawczun), Shinonaga - Bała (73 Kurbiel).
Sędziował: Karol Iwanowicz (Lublin). Żółte kartki: Zawadzki, Kubowicz, K. Głogowski, Rakels - Szramowski, Shinonaga. Widzów: 800.
