- Kiedy jeszcze pracowałem zawodowo, to rzeźbiłem mniej, nie miałem na to czasu. Teraz prawie nie wychodzę z pracowni - mówi.
Zdolny i bardzo skromny
W pięknym ogrodzie pana Ignacego stoi drewniana altana, którą sam zbudował. Jest też przydomowa galeria jego prac:
- Rzeźby, które tutaj stoją, nie są na sprzedaż. Są moje. Trochę jest tu religijnie, a trochę ludowo. Bo tak rzeźbię.
Te przygotowane na zamówienie klientów, czekają na swoich odbiorców w budynku obok.
- Na zamówienie robię różne rzeczy: figurkę górala, w której można schować butelkę śliwowicy, obrazy Świętej Rodziny, te akurat najczęściej na śluby, aniołki... - wymienia.
Od początku roku miał już kilkadziesiąt zamówień. Niektóre swoje rzeźby robi w kilku egzemplarzach, bo ludziom się podobają podobne rzeczy.
Gromala nie lubi pokazywać się ze swoimi pracami. Kilka z nich co prawda można zobaczyć w Izbie Regionalnej w Kamienicy, ale na żadne wystawy nie jeździ.
- Jak ktoś będzie chciał mnie znaleźć, to mnie znajdzie, we wsi wiedzą gdzie mieszkam - żartuje.
Pasja na stare lata
Ignacy Gromala utytułował się Ostatnim Rzeźbiarzem Gorczańskim i właśnie taką wizytówkę wyrzeźbił i zawiesił przy wejściu do pracowni.
- Wśród młodych nie ma dużego zainteresowania rzeźbiarstwem. Poza tym, to nie jest zajęcie, które może przynieść jakieś duże pieniądze. Ciężko by było z tego wyżyć - dlatego pan Ignacy uważa się za ostatniego twórcę w Gorcach.
Mówi, że rzeźbienie jest pracochłonnym zajęciem i wymaga planowania .
- Co roku kupuję drewno lipowe od ludzi z okolicy. Niektóre kawałki muszą schnąć nawet pięć lat, dlatego na bieżąco uzupełniam zapasy, żeby mieć w czym dłubać - opowiada emeryt.
Nie tworzy dla zysku
Rzeźby Gromali cieszą się dużym zainteresowaniem, klienci do niego wracają. Nie tylko ci okoliczni, ale również z innych regionów Polski i z zagranicy.
Wykonanie jednej rzeźby wymaga czasu. - Powiem tak, w lecie, kiedy dzień jest dłuższy zrobienie jednej rzeźby zajmuje mniej czasu, w zimie, kiedy dzień jest krótszy pracuję krócej. To dlatego, że jego pracownia jest na wpół otwarta. Nie jest w zamkniętym pomieszczeniu. To raczej zadaszona wiata, do której można zajrzeć z ogrodu.
Cieszy oko i podniebienie
Twórca ludowy dużo czasu spędza w przydomowej pracowni, ale znajduje też czas na to, czym zajmował się przez całe swoje zawodowe życie: pieczenie chleba i bułeczek dla rodziny.
- Dziadku, ty pieczesz pyszne bułeczki - zachwyca się wnuczka Lenka.
- Dziś trudno jest znaleźć dobry chleb, taki prawdziwy - ubolewa Ignacy Gromala. - Dlatego dla swojej rodziny sam wypiekam pieczywo, wtedy wiem, że jemy dobry chleb - dodaje.