Radunia Stężyca - Hutnik Kraków 1:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Wróbel 10, 1:1 Kasprzak 56.
Radunia: Tułowiecki - Zwoźny, Dejewski, Bogusławski, Straus - Nowicki (55 Słomka), Czajkowski, Furman (46 Kasprzak), Łuczak, Spataru (76 Biskup) - Kuzimski.
Hutnik: Kaczorowski - Kieliś, Kubowicz, Wenger, Marcinkowski - Lelek (67 Głogowski), Drąg, Zawadzki, Świątek, Rakels (67 Chmiel) - Wróbel.
Sędziował: Aleksander Borowiak (Poznań). Żółte kartki: Spataru, Łuczak (dwie), Czajkowski - Kubowicz, Świątek; czerwona kartka: Łuczak (41).
Hutnik, który na inaugurację sezonu wysoko wygrał ze Skrą Częstochowa (3:0), do niedzielnego spotkania w kaszubskiej Stężycy przystępował z pozycji lidera. Była szansa na utrzymanie prowadzenia w tabeli, ale remis do tego nie wystarczył.
Goście objęli prowadzenie w 10 min, po tym jak do siatki gospodarzy głową - po centrze Jakuba Marcinkowskiego - trafił Marcin Wróbel. Szansę krakowian wzrosły tuż przed przerwą, gdy szybko dwie żółte kartki - i oczywiście w konsekwencji czerwoną - dostał Wojciech Łuczak (ponad dekadę temu zaliczył 6 meczów w Cracovii). Po chwili minimalnie z wolnego spudłował Dominik Zawadzki.
Po przerwie grający w osłabieniu gospodarze szybko doprowadzili do remisu, za sprawą Bartłomieja Kasprzaka (kolejna dobitka w zamieszaniu), który wszedł do gry po przerwie. Co więcej, miejscowi mogli w końcówce przychylić szalę na swoją stronę, w 85 min Wiktor Kaczorowski z trudem obronił groźny strzał Huberta Zwoźnego. W doliczonym czasie gry Mateusz Kuzimski zdobył gola, ale sędziowie orzekli, że był na spalonym.
