Pierwszego seta tyszanie zagrali rewelacyjnie, więc MKS nie miał w nim zbyt wiele do powiedzenia.
Jednak w drugim było 10:16, czy 11:17, więc wydawało się, że gości wracają do gry. Jednak ostatecznie w końcówce to miejscowi przechylili szalę na swoją korzyść. - Chcąc wygrywać mecze, nie możemy sobie pozwolić na podobną nonszalancję – zwraca uwagę Tomasz Rupik, II trener andrychowian. - Problemem nie jest brak umiejętności, ale psychika zawodników. Ciężko im pokonać presję wyniku, której wcale na drużynie nie wywieramy.
W trzecim secie andrychowianie wreszcie wygrali, ale w czwartej odsłonie tyszanie cały czas utrzymywali bezpieczną dla siebie zaliczkę.
TKS Tychy – MKS Andrychów 3:1 (25:19, 26:24, 22:25, 25:19)
MKS: Gaweł, Naliwajko, Zmarz, Munik, Ściślak, Jarzyna, Guzdek (libero) oraz Przystał, Gawina, Maryon.