Losy meczu rozstrzygnęły się w 58 min po doskonale wykonanym rzucie wolnym przez gości. Z okolic narożnika pola karnego gospodarzy Sebastian Gleń dośrodkował piłkę na dalszy słupek, tam głową na piąty metr zgrał ją Marcin Drzymont, dopadł do niej najwyższy na boisku Czapla i także głową posłał ją do bramki (piłka odbiła się jeszcze od słupka).
–_ Przyznam, że chciałem, aby w tej sytuacji to Arek lewą nogą wrzucał. Nie posłuchał, ale z wiadomych powodów nie mam do niego pretensji _– przyznał na konferencji prasowej trener Soły, Sebastian Stemplewski.
Goście wygrali absolutnie nieprzypadkowo, będąc przede wszystkim drużyną zdecydowanie lepiej zorganizowaną i zdeterminowaną. To do nich przez pełne 90 minut należała inicjatywa.
W pierwszej połowie gospodarzy od utraty gola dwukrotnie ratowała poprzeczka, po uderzeniach Krzysztofa Hałgasa (7 min) i Przemysława Knapika (20 min). W pierwszych 10 minutach drugiej połowy z kolei dwie okazje miał Gleń. Za pierwszym razem jednak fatalnie przestrzelił nad poprzeczką z 6 metrów, za drugim trafił jedynie w boczną siatkę.
Gospodarze mogli pokusić się o gola chwilę przed tym, jak sami go stracili. W 55 min po zagraniu z bocznego sektora boiska przez Rafała Komorka, wbiegający w pole karne Jakub Luberda, mając pustą bramkę, nie sięgnął piłki. W 71 min z rzutu wolnego z 25 metrów na wprost bramki Soły nieznacznie pomylił się z kolei Adrian Ligenza. W 80 min znów bramkową okazję dla gości miał Gleń, ale i tym razem jego uderzenie obronił Mariusz Różalski.
W 89 min nowotarżanie wyprowadzili kontratak, po którym Michał Czubin wbiegł w pole karne, zagrał na 3. metr do Jarosława Potońca, który jednak zamiast od razu uderzyć, zdecydował się przyjąć piłkę, co spowodowało, że Dawid Gargasz zdążył z interwencją. Bramkarz Soły w doliczonym czasie gry zwlekał z wybiciem piłki, za co arbiter ukarał gości rzutem wolnym z ich pola karnego. Strzał Grzegorza Silczuka był jednak niecelny.
- _Jakoś nie mamy szczęścia na swoim boisku. W poprzedniej rundzie Nowy Targ był twierdzą nie do zdobycia. Dzisiaj nic już z tego nie zostało. Gościom do sukcesu wystarczył jeden udany stały fragment gry. Nie będę na gorąco oceniał, kto z naszej strony jest winien utraty gola. Trzeba też docenić bardzo dobrą grę Soły w defensywie. Kompletnie nie potrafiliśmy jej sforsować – _przyznał po meczu kapitan Podhala, Sebastian Świerzbiński.
- Pokazaliśmy charakter. Myślę, że wygraliśmy jak najbardziej zasłużenie. Stworzyliśmy więcej sytuacji. Cieszę się z goli Arka, który udanie zastąpił Pawła Cygnara. Szkoda tych okazji z pierwszej połowy. Gdybyśmy je wykorzystali, było by spokojniej. A tak, do samego końca musieliśmy drżeć o wynik. To zwycięstwo cieszy bardziej niż to odniesione przed tygodniem nad Trzebinią. Z wielu względów smakuje znacznie lepiej, czego dowodem była nasza olbrzymia radość po końcowym gwizdku – powiedział trener Soły, Sebastian Stemplewski.
- _Przykra sytuacja. Trzeci raz przegrywamy u siebie. Nasi kibice nie są w stanie zobaczyć zespołu, który na wyjazdach gra zdecydowanie lepiej. Przed tygodniem w Rzeszowie zagraliśmy dwa razy lepiej. Dziś kompletnie nie byliśmy sobą. Miałem wrażenie, że to zawodnicy z Oświęcimia bardziej chcieli to spotkanie wygrać. Nie umiem na ten moment wytłumaczyć skąd ta nasza niemoc w meczach na swoim boisku _– ocenił szkoleniowiec Podhala, Dariusz Siekliński.
NKP Podhale Nowy Targ – Soła Oświęcim 0:1 (0:0)
Bramka: 0:1 Czapla 58.
Podhale: Różalski – Basta, Bedronka, Zając, Drobnak (60 Silczuk) – Komorek (80 Czubin), Ligienza (76 Hreśka), Świerzbiński, Dziadzio (65 Pająk), Luberda – Potoniec.
Soła: Gargasz – Szewczyk, Drzymont, Wawoczny, Kosolik – Gleń, Dynarek, Hałgas, Czapla (87 Snadny), Jamróz – Knapik.
Sędziował Konrad Kolak z Nowego Sącza. Żółte kartki: Basta, Zając – Gargasz. Widzów: 150
Follow https://twitter.com/sportmalopolska#TOPSportowy24
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU