Cerkiewny śpiew nie wszędzie taki sam
Do wysowskiej cerkwi nie sposób było wejść. Kuracjusze zachęceni, między innymi przez Marię Świder, przewodniczkę beskidzką, przybyli tłumnie. - Akurat tak się złożyło, że pośród nich było kilkoro z Podlasia - opowiada pani Maria. - Muzyka cerkiewna nie jest więc im obca, ale po koncercie wyszli zauroczeni. Mówili, że u nich wygląda to zupełnie inaczej - relacjonuje.
Koncert męskiego chóru kameralnego Kliros prowadził ks. Roman Dubec, przybliżał słuchaczom historię wyśpiewanych utworów, postaci ich kompozytorów oraz miejsce, które zajmują w nabożeństwach. - Śpiewaliśmy psalmy, które wykorzystywane są zwłaszcza podczas nabożeństwa wieczornego, zwanego Wieczernią i rannego, zwanego Utrenią - mówi ks. Dubec.
Jednogłosowe i chóralne śpiewy związane były z tradycją bizantyńską czy bałkańską oraz wielogłosowe, które dzisiaj możemy usłyszeć na naszych terenach.
- Turyści, czy kuracjusze, którym opowiadam o tym, że w cerkwi nie ma instrumentów, nie wierzą: jak można śpiewać, gdy nic nie przygrywa, nie wyznacza melodii czy rytmu - opowiada Maria Świder. - Wchodzą po koncertach i są oszołomieni tym, co słyszeli - dodaje.
Żmudne przeszukiwanie muzycznej przeszłości
Chór duchownych zaangażował się w ciekawy projekt. Celem jest powrót starych zapisów jednogłosowych melodii wykonywanych na Łem-kowynie.
- Dzisiaj są już często zapomniane albo zostały wyparte przez śpiewy chóralne - wyjaśnia ks. Roman Dubec. - Kilka takich, głównie osiemnastowiecznych utworów zaśpiewaliśmy podczas koncertu - dodaje.
W ramach cyklu koncerty będą się odbywać jeszcze w lipcu i sierpniu, m.in. w cerkwiach w Hańczowej i w Bielance.
WIDEO: Czy ksiądz ma prawo odmówić chrztu?
Źródło: Dzień Dobry TVN, x-news