On musi z tego wyjść. Dla mamy i dla swej ukochanej Sylwii. Rafał Owczarek, 22-latek z Trzebini już dziś przejdzie pierwsze zabiegi w klinice rehabilitacji Szpitala Uniwersyteckiego w Bydgoszczy. Chłopak wraz z narzeczoną dotarł w końcu na miejsce.
Internauci, którzy odwiedzili stronę internetową "Gazety Krakowskiej", są losem chłopaka niezwykle przejęci. Na forum wszyscy życzą Rafałowi, który po wypadku samochodowym jest całkowicie sparaliżowany, aby szybko powrócił do zdrowia.
- Rafał, nie poddawaj się. Współpracuj tylko z lekarzami, a jestem pewien, że ci się powiedzie. Opiekuj się nim Sylwia. Jestem z wami całym sercem. Tak jak i cała Trzebinia! - wpisał się Yaro.
Słowa uznania płyną pod adresem Sylwii. Szczególnie internautki są pod wrażeniem jej postawy.
- Dziewczyno, przywracasz mi wiarę w istnienie prawdziwej miłości. Choć Rafał jest w tak ciężkim stanie, Ty nie opuściłaś go ani na chwilę. Inna w twojej sytuacji znalazłaby sobie kolejnego faceta. Powtarzam, jesteś wielka. Życzę, aby Rafał szybko wyzdrowiał i abyście stworzyli udaną rodzinkę - napisała Wenus.
Rafał miał do kliniki lecieć samolotem, ale jak już informowaliśmy, do lotu nie doszło, bo okazało się, że samolot pogotowia lotniczego jest zepsuty. Ostatecznie chłopak do Bydgoszczy pojechał prywatną karetką.
- To była prawdziwa droga przez mękę - mówi Sylwia. - Już za Częstochową stan Rafała się pogorszył. Musieliśmy na sygnale jechać do najbliższego szpitala. Rafałowi podano insulinę.
To poskutkowało. Ruszyli w dalsza drogę. Do kliniki dotarli dopiero po 11 godzinach. Wyczerpani, ale z nadzieją w sercu, że doczekają się cudu.
- Jestem przekonana, że Rafał z tego wyjdzie - mówi z nadzieją w głosie Anna Kulawik, mama Sylwii. - W tamtej klinice leżą osoby, które są w jeszcze cięższym stanie niż Rafał. Musi mu się udać - dodaje cicho.
Już pierwszy kontakt ze specjalistami z bydgoskiej kliniki dał nadzieję. Gdy lekarz wziął rękę Rałafa i kazał mu ją ścisnąć, chłopak wykonał polecenie.
- Ja wiem, że on czuje naszą bliskość i rozumie co do niego mówimy - zapewnia pani Anna. - Gdy niedawno zapytałam go czy mnie słyszy, to dwa razy do mnie mrugnął. Aż mi łzy się puściły.
Rafał w klinice będzie co najmniej przez dwa tygodnie. Po kolejnych badaniach lekarze ocenią jego szanse na ozdrowienie. Trzymamy kciuki.