"W jej oczach zawsze widziałem szczęście"
Bartosz Baca, brat zamordowanej Justyny do dziś nie wie jaki był powód zabójstwa.
- Justynka była moją jedyną siostrą. Bardzo mi zależało, żeby była w życiu szczęśliwa. Jak tylko poznała chłopaka, to obserwowałem jej związek. W jej oczach zawsze widziałem szczęście. Nic nie wskazywało na to, że dojdzie do tragedii – mówi brat ofiary.
Z relacji Bartosza Bacy wynika, że Justyna (dziś miałaby 21 lat) z Jakubem poznała się za pośrednictwem kolegi. Na początku znajomość rozwijała się online. Ona była z miejscowości w województwie zachodniopomorskim, a on z Bytomia. Jakub na studia wyjechał do Krakowa, gdzie zamieszkał w mieszkaniu po dziadkach przy ul. Bytomskiej. Studiował kierunek związany z kulturą Słowian.
Jaki naprawdę był Jakub K.?
Po dwóch miesiącach znajomości na odległość Jakub przyleciał samolotem do rodzinnego domu Justyny.
- Pierwsze co zauważyłem to jego spokój i opanowanie. Był bardzo grzeczny. Widać było, że oni się kochali. Tam nie było ani jednej złej sekundy między nimi. Miał nienaganne zachowanie, dziękował za wszystko, miał szacunek do osób starszych. Całą rodzina go polubiła i zaakceptowała. Z dzisiejszej perspektywy nie wiem, czy była to maska, za którą skrywał się ktoś naprawdę zły, czy naprawdę taki był – dodaje Bartosz.
Po kilku miesiącach znajomości Justyna oświadczyła, że chce zamieszkać z chłopakiem w Krakowie. Rodzice i brat byli temu przeciwni.
- Justynka była jednak tak bardzo przekonana do swojej decyzji, że nawet gdybyśmy zabronili jej tego wyjazdu, to i tak by to zrobiła – mówi jej brat.
Dlaczego Justyna zginęła?
Dziewczyna poznała też rodzinę Jakuba.
- Jego tata pomagała nawet skręcać szafę, którą kupiliśmy Justynce do tego mieszkania.
Przez późniejszy okres też nic nie wskazywało na jakiekolwiek problemy w stosunkach między parą.
- Jak siostra nas odwiedzała, to rozmawialiśmy i zawsze pytałem czy wszystko w porządku. Zawsze była uśmiechnięta i szczęśliwa i zapewniła mnie, że nie muszą się o nic martwić.
Rodzice i dziadkowie do dzisiaj są w rozsypce
To co stało się 18 listopada (lub dzień albo kilka dni wcześniej) ubiegłego roku dla wszystkich jest zagadką. Dlaczego Justyna zginęła?
- Mam nadzieję, że odpowiedź na to pytanie padnie podczas procesu. Moi rodzice i dziadkowie do dzisiaj są w rozsypce. Moja siostra nie może bronić się podczas procesu, dlatego będę tam ja. Będę pilnował, żeby prawda i powody zabójstwa wyszły na jaw.
Nikt nie podejrzewał tragedii
Bytomska to krótka, wąska ulica, otoczona drzewami i krzewami, zza których wyłaniają się bloki. To w ostatnim z nich doszło do tragedii. Ciało zostało odnalezione w mieszkaniu na parterze.
- Widziałem karetkę pogotowia, a później policję. Rozmawiałem o tym z sąsiadami. Wtedy nikt nie podejrzewał, że mogło tam dojść do zabójstwa. To bardzo cicha i spokojna okolica, mimo, że położona w centrum miasta. W naszym bloku mieszkają głównie emeryci i studenci, którzy wynajmują mieszkania - mówi jeden z mieszkańców bloku dzień po odnalezieniu cała ofiary.
Policja i prokuratura od początku nie podawała szczegółów zbrodni.
Promienie słoneczne mogą powodować nowotwór skóry. Jak się chronić?
