Goście w zasadzie sami sobie nawarzyli tego piwa. Paweł Wasilewski mobilizował bramkarza Damiana Kobyłkę, by to on wziął na siebie zażegnanie niebezpieczeństwa, jednak pierwszy przy piłce, w narożniku pola karnego, zameldował się Kozieł. No i strzelił obok golkipera, do opustoszałej bramki.
Asystę przy tym trafieniu zaliczył Adisa Monsuru, najlepszy ofensywny zawodnik na boisku. Wprawdzie skuteczność nie była jego mocną stroną, ale jednego gola zdobył - w 11 min strzałem w dalszy róg po rozegraniu kornera. Wcześniej i później wygrał masę pojedynków z zawodnikami Skawinki, straszył też Kobyłkę, ale już nie zdołał go pokonać.
Goście wyrównali po kontrze, gdy Konrad Cebula obsłużył podaniem Kamila Jelenia, a ten znalazł sposób na Sławomira Jeziorka. Generalnie jednak, atakując górnicy byli mniej groźni od piłkarzy Skawinki.
Skawinka Skawina - Górnik Wieliczka 2:1 (1:1)
Bramki: 1:0 Monsuru 11, 1:1 Jeleń 28, 2:1 Kozieł 75.
Skawinka: Jeziorek – Gałuszka, Makuch, Sałek, Mrowiec – Basista (87 Kurek), Zawadzki, Gładysz, Taiwo (72 Kozieł), Danaj (90 Racułt) – Monsuru (90+3 A. Nowak).
Górnik: Kobyłka – Wasilewski, Tyrpuła, Dziedzic, Szczepański – Ptak (63 Zdziński), Ślęczka, Przetocki (79 K. Nowak), K. Cebula, Jeleń – Burkat (66 Grochalski).
Sędziował: Michał Matyjaszek (Chrzanów). Żółte kartki: Monsuru, Kurek - Tyruła, Dziedzic, Szczepański. Widzów: 120.
