- Jak wrażenia po pierwszych dniach pobytu w Krakowie i treningach z nową drużyną?
- Staram się zaaklimatyzować jak najszybciej, poznawać nowych kolegów, trenera i klub. Nie znałem wcześniej osobiście trenera Kiko Ramireza, ale widać, że to szkoleniowiec z charakterem, który zaraża swoim spokojem. W weekend miałem czas, by zwiedzić centrum Krakowa, wybraliśmy się na spacer z moją dziewczyną.
- Zdziwił się Pan, że na treningi trzeba dojeżdżać do innego miasta, do podkrakowskich Myślenic?
- Nawet zapytałem, czemu nie trenujemy w Krakowie. Powiedziano mi, że w Krakowie jest spore zanieczyszczenie powietrza, dlatego lepiej trenować w mniejszej miejscowości. Ale ośrodek w Myślenicach jest świetny, więc to bardzo dobre rozwiązanie.
- Z którymś z kolegów z drużyny ma Pan możliwość porozmawiać po hiszpańsku, czy trudno o to?
- Paweł Brożek, który grał w Hiszpanii, potrafi się dogadać w tym języku. Dużo rozumie, potrafi zażartować. Trochę też próbuję rozmawiać z Petarem Brlekiem, bo on oglądał nieco telenowel i dzięki temu sporo rozumie (śmiech).
- Zastąpi Pan w zespole Richarda Guzmicsa, który był defensorem lubiącym podłączać się do akcji ofensywnych. Z Panem jest podobnie?
- Jestem typem zawodnika, który lubi posyłać penetrujące podania. Lubię być od czasu do czasu widoczny w ataku, ale z drugiej strony dla stopera jego podstawowe obowiązki to gra w obronie. Trzeba w pierwszej kolejności koncentrować się na minimalizowaniu błędów. Jeśli chodzi o wyprowadzanie piłki, to wiele zależy od tego, czego się oczekuje w danej lidze. W 2. Bundeslidze, gdy tam grałem, dominował futbol bardziej bezpośredni. Ale w Hiszpanii i Rumunii ten element w moim wykonaniu funkcjonował dobrze. Mam nadzieję, że w Polsce też tak będzie.