Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Iwan: Cupiał nie wybaczy braku tytułu

Redakcja
fot. archiwum
- Przed meczem z Koroną słyszałem w kuluarach, że Bogusław Cupiał chce w przerwie letniej sięgnąć do kieszeni i znów postarać się zbudować wielką Wisłę. Tyle że po porażce w Kielcach zrobiło się nerwowo. Wiem po sobie, że Cupiał nie wybacza. Kasperczakowi też nie wybaczy. - mówi Andrzej Iwan, były piłkarz reprezentacji Polski i Wisły Kraków, komentator Orange Sport w rozmowie Rafałem Romaniukiem.

Mistrzem Polski będzie Wisła lub Lech, a o wszystkim i tak zadecyduje Legia.
Coś w tym jest. Legia stała się języczkiem u wagi, bo jeśli zabierze punkty Wiśle, mistrzem będzie Lech. Krakowski zespół zjadła pycha, bo piłkarze pomyśleli, że łatwo ograją Koronę i wtedy nawet porażka w Warszawie nie pozbawiłaby ich tytułu. Przeliczyli się.

Wisła czy Lech?
Chyba Lech, choć nie można zapominać, z jakimi rywalami jeszcze zagra. Najpierw z Ruchem, który dzięki trenerowi Fornalikowi wypracował własny styl, a później z Zagłębiem. Zagłębiem, które zrobiło największe postępy ze wszystkich drużyn ekstraklasy.

Jeśli Wisła przegra tytuł, domyśla się Pan, co stanie się z Pana kolegą Henrykiem Kasperczakiem.

Jestem nawet tego pewien. Przed meczem z Koroną słyszałem w kuluarach, że Bogusław Cupiał chce w przerwie letniej sięgnąć do kieszeni i znów postarać się zbudować wielką Wisłę. Tyle że po porażce w Kielcach zrobiło się nerwowo. Wiem po sobie, że Cupiał nie wybacza. Kasperczakowi też nie wybaczy.
Winny jest Paweł Brożek? Nazwał go Pan świętą krową i zalecał odesłanie na ławkę rezerwowych.
Może nie na ławkę, ale spróbowałbym go w pomocy. Choć nie w meczu z Legią, bo mógłby sobie nie poradzić na nowej pozycji z takim rywalem. Wisła ma problem, bo trener Skorża miał prostą taktykę: wszystkie piłki do Pawła Brożka. Wiślacy do dziś mają to zakodowane, tylko jest jeden problem - Paweł to już nie ten sam Paweł.

Ładnie Pan podpowiada Legii słabości Wisły. Jeszcze jakieś wskazówki?
Pewny jestem, że w sobotę będzie ciekawy mecz. Widać, że Legia pracuje nad swoim stylem, na pewno nie odda pola Wiśle w meczu u siebie. Krakowianie muszą zaatakować, choć nie radzą sobie z atakiem pozycyjnym. Liczono, że po przyjściu Kasperczaka poprawi się ten element, ale się nie poprawił. Nie mówmy jednak o trenerze. Większą odpowiedzialność muszą wziąć piłkarze. Dziś wśród nich panuje minimalizm. Za dużo jest kalkulacji, a za mało swobody w grze. "Biała Gwiazda" nie stanowi drużyny, nie ma w niej więzi. W tym sensie destrukcyjny wpływ mają na zespół Małecki czy Brożek.

Władze Legii zamierzają latem wydać mnóstwo pieniędzy na transfery piłkarzy z zagranicy. To dobra strategia?
Tak, ale jeśli chce się wykładać pieniądze na graczy z zagranicy, to muszą być sprawdzeni, a nie brać byle kogo i liczyć na szczęście, że się sprawdzi. W Legii coś o tym wiedzą. Proszę też pamiętać, że w Polsce jest kilku ciekawych graczy.

Mówił Pan o młodych zdolnych ligowcach. Kogo by Pan polecił?

Cetnarskiego. Wisła czy Legia powinny wykorzystać fakt, że ten piłkarz nie chce już grać w Bełchatowie, bo został przez władze klubu nie fair potraktowany. Ma kontrakt amatorski, nie zawodowy i jest rozżalony, więc trzeba go brać, póki można. Podoba mi się też Artur Sobiech. Mimo młodego wieku potrafi grać dojrzale. Nie tylko wykorzystuje warunki fizyczne, ale też myśli na boisku.

Mistrz Polski poradzi sobie w eliminacjach Ligi Mistrzów?

Lech mógłby sobie poradzić, ale pod warunkiem, że nie odejdzie nikt z czwórki Kriwiec, Lewandowski, Stilić, Peszko. Mają ogromną siłę rażenia i solidną obronę. Ale wiadomo, że będą osłabienia.

Kto spadnie z ligi?
Arka raczej się już nie uratuje. Wie pan, że kilka tygodni temu mówiłem znajomemu: zobaczysz, jakie w Śląsku mogą być jeszcze jaja. I są. Ale mimo wszystko uważam, że wrocławianie się utrzymają. Polonia Warszawa odbiła się od dna. Choć teraz czeka ją mecz z Cracovią. I wiadomo, że będą podteksty, że to mecz przyjaźni. Tyle że na przyjaźń nie będzie miejsca, bo Cracovia gra jeszcze później z Wisłą. Niedawno myślałem, że 30 punktów wystarczy do utrzymania. Jedno jest pewne: poziom ligi się obniżył, ale ciekawie się porobiło.

Rozumie Pan Franciszka Smudę, który uparł się, by nie powoływać do kadry Artura Boruca?
Rozumiem, bo Artka wszyscy znają. To już nie ten sam bramkarz co kiedyś, choć miewał ostatnio lepsze mecze. Jego nie trzeba sprawdzać. Zresztą pozycją bramkarza w kadrze bym się tak nie podniecał. Na tej pozycji zmianę można zrobić nawet na tydzień przed Euro 2012. Gorzej z innymi pozycjami.

Interesuje się Pan Bundesligą. Adam Matuszczyk to faktycznie taki talent, jak twierdzi Smuda?
Szczerze? Nie znam go nawet. Dziś Bundesliga nie jest gwarancją jakości. To nie te czasy. Wszycy w lidze obniżyli loty, no może poza Bayernem. Nawet reprezentacja Niemiec, choć wciąż silna, to jednak męczy swoją grą. Nie robi na mnie wrażenia, że ktoś gra w średniaku Bundesligi.

Wybiera się Pan na mecz Legii z Wisłą do Warszawy? W stolicy wpuszczą Pana na stadion. W Krakowie nie chcą.

Raczej nie, obejrzę w telewizji. Byłem jednak na meczu Wisły w Kielcach. Wystarczy. Powiem panu, że przy okazji pomagałem trochę koledze, Thomasowi Dollowi, który jest teraz trenerem w tureckim GenÁlerbirligi, a kiedyś graliśmy razem w Bundeslidze. Przyjechał obejrzeć Brożków. Nie był zadowolony z tego, co zobaczył. Nie on jeden.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska