b]FLESZ - Krótszy tydzień pracy?[/b]

Sędzia Barbara Polańska Seremet nie kryła, że nie ma wątpliwości, że oskarżeni działali w zorganizowanej grupie przestępczej, która zajmowała się przestępstwami natury gospodarczej. Sąd apelacyjny dokonał tylko niewielkich korekt w opisie czynów zarzucanych oskarżonym i nieznacznie obniżył kary trzem z nich.
Z ustaleń wynika, że gang działał w latach 2005 - 2007, w całym kraju przejmował niewypłacalne spółki, sprzedawał ich majątek i uniemożliwiał zaspokojenie roszczeń wierzycieli.
Sprawa była ogromna i ma już 864 tomy akt, a samo uzasadnienie wyroku I instancji to ponad 1500 stron.
Prokuratura wysłała do sądu akt oskarżenia przeciwko 18 osobom, 11 z nich poddało się karze i ich wyroki są prawomocne. Sprawa pięciu mężczyzn, którzy zaprzeczali zarzutom toczyła się odrębnym trybem. Chodziło o Marchewę, Małego Marchewę, Dariusza J., Mariusza K. i Roberta L.
Oskarżeni kwestionowali ustalenia sądu I instancji oraz brak przesłuchania na rozprawie 3 tysięcy świadków, czego domagali się oskarżeni i ich obrońcy. Wysłuchano relacji grupy 100 świadków.
Sędzia Polańska Seremet zwróciła uwagę, ze sąd I instancji miał prawo nie przesłuchiwać tych 3 tys. świadków i w tym zakresie nie naruszył przepisów procedury.
W odrębnym procesie prawomocnym wyrokiem w 2016 r. zakończyła się sprawa pozostałych 11 oskarżonych, w tym szefa grupy Piotra S., który poddał się karze 5 lat więzienia w zawieszeniu na 10 lat, inni dostali niższe kary.
Apelujący podważają zeznania tego głównego świadka oskarżenia. Piotra S. krótko przesłuchano na procesie „Marchewy”, bo potem wyjechał na leczenie do Anglii i zniknął.
- Odwieszono mu następnie karę więzienia, jest cały czas poszukiwany Europejskim Nakazem Aresztowania - mówiła na jednej z rozpraw apelacyjnych sędzia Polańska Seremet.
Jego wskazała jako szefa tej zorganizowanej grupy przestępczej. „Marchewa” też miał taki zarzut, ale ostatecznie został oczyszczony od kierowania gangiem, a skazany za uczestnictwo w tej przestępczej strukturze.
Inny ważny członek gangu Marek B. usłyszał wyrok czterech lat i 6 miesięcy, ale ostatecznego rozstrzygnięcia nie doczekał, bo zmarł, w tym zakresie sprawę umorzono.
51-letni „Marchewa” pochodzi z Nowej Huty i przestępczą karierę zaczynał od drobnych kradzieży aut w latach 80-tych. Po przemianie ustrojowej zajął się ochranianiem agencji towarzyskich.
Na początku lat 90-tych uważany był w Krakowie za bossa niepodzielnie rządzącego lokalnym półświatkiem. Od zawsze towarzyszył mu młodszy o dwa lata, przyrodni brat Marek D. W 1996 r. został aresztowany za udział w bójce w skawińskiej restauracji Ajka. W jej wyniku zmarł jeden z ochroniarzy, a drugi został ciężko pobity. Po kilku procesach „Marchewa” z bratem zostali oczyszczeni od udziału w tym przestępstwie.
- Kiełbasa swojska, pieczona szynka, wędzony boczek prosto od rolnika. Drogo?
- Te znaki zodiaku w 2022 roku czekają wielkie zmiany!
- Wielka aukcja 44 aut odholowanych z ulic. Wiemy, ile zarobiło miasto
- Budowa trasy S7. Odcinek Widoma - Kraków zaczyna nabierać kształtów
- Najwięksi płatnicy podatku dochodowego w Krakowie. TOP 30 FIRM 2021