- Martwią mnie kolejne kontuzje – stwierdził szkoleniowiec Cracovii. - I to jest duży problem. Kamil Pestka być może skończył już granie w tej rundzie, bo jest podejrzenie urazu więzadeł krzyżowych. Czy jest nadzieja? Ona umiera ostatnia, ale ze słów fizjoterapeuty, z rozmowy z Kamilem, można powiedzieć, że to było bez kontaktu z przeciwnikiem i te kontuzje są zawsze najgroźniejsze. Jemu „uciekła” noga na śliskim terenie, pięta została w miejscu i nastąpił uraz. Jestem pełen najgorszych przeczuć, choć nie ukrywam, że trzymam kciuki za Kamila, mam nadzieję, że nie będzie tak źle.
To nie jedyna „ofiara” spotkania ze Śląskiem. Opuścić boisko musiał też defensywny pomocnik Mathias Hebo Rasmussen.
- Nie wiemy, co z Hebo Rasmussenem, bo konsultacja lekarska powie, co dalej – kontynuuje trener. - Jakby mało było tych nieszczęść, to zdarzyły się kolejne urazy. Ale trudno, tak to w piłce jest. Musimy się pozbierać, ale tak personalnie. Ten punkt przywieziony z Wrocławia daje powiem optymizmu. Teraz mamy dwa mecze u siebie, musimy z nich wyciągnąć maksimum i zobaczymy, co będzie dalej.
A tak ocenił sobotnie spotkanie: - Mam mieszane uczucia po tym spotkaniu. Co by nie mówić, punkt jest dobry. Punkt zdobyty we Wrocławiu, na bardzo trudnym terenie, trzeba sobie cenić, natomiast uważam, że w pierwszej połowie mieliśmy mecz pod kontrolą i można było lepiej sobie go ułożyć. Ostatnia akcja, bramka stracona… Niestety, los oddaje, co kiedyś dawał. Przypomnę, że w grudniu zeszłego roku myśmy w ostatniej akcji pierwszej połowy strzelili bramkę „do szatni”. Tak się zdarza. Myślę, że było to dobre spotkanie w naszym wykonaniu. Szczególnie do przerwy. Po dwóch porażkach zespół dobrze zareagował.
Trener się jednak nie załamuje wobec trudnej sytuacji kadrowej. - Jestem wiecznym optymistą i nim pozostanę - stwierdził. - Czas pracuje na naszą korzyść. Myślę, że Jablonsky i Kakabadze na następny mecz już będą, urazy Myszora i Jugasa nie były groźne. W tych jednak warunkach, jak we Wrocławiu (mokra i śliska przez cały mecz murawa z powodu opadów deszczu – przyp.), mogłyby się pogłębić. Liczę na to, że wspomniana czwórka będzie gotowa na mecz z Wartą. Problemy będą, ale z drugiej strony cieszy mnie to, że zrobiliśmy kilka zmian w drużynie i to wyglądało dobrze, cieszę się, że chłopcy w miarę dobrze to wszystko łapią.
Nie było Jakuba Myszora, wszedł tylko na kilkanaście minut Michał Rakoczy.
- Kuby nie było, bo był kontuzjowany – mówi szkoleniowiec. - Obaj to zawodnicy bardzo dobrzy. Nie grają za zasługi, ani za literkę „m” przy nazwisku. Są ważni w naszej drużynie. Odpoczęli. W dalszym ciągu liczę na nich.
Oceniamy piłkarzy Cracovii za mecz ze Śląskiem Wrocław
