Czytaj także:
- Może państwo będziecie skłonni zawrzeć ugodę, bo w końcu kiedyś byliście prawie przyjaciółmi - zachęcała sędzia Maria Tokarz, ale entuzjazmu z obu spornych stron nie było. Żadna nie chciała ustąpić.
Spór dotyczy zajścia z 28 lutego br. podczas rozgrywanych w Jurgowie Mistrzostw Polski w snowbordzie, kiedy w trakcie walki o awans do ścisłego finału slalomu giganta równoległego sportsmenka miała upadek. Wtedy trener Dawidek miał głośno krzyknąć pod adresem Jagny Marczułajtis niecenzuralne słowa: "stara p... do domu".
- Słyszałem to wyraźnie. Widać było, że trener się cieszy z tego upadku, bo w tym zjeździe wygrała jego inna podopieczna- zeznawał 24-letni Andrzej G., jeden ze świadków, zawodnik.
Potwierdził, że chwilę później trener miał powiedzieć do Andrzeja Walczaka: "ćwoku, do domu dzieci bawić". Pozwany szkoleniowiec zaprzecza tym oskarżeniom. Z powodu wypowiedzianych słów ma też proces karny, który zawodniczka wytoczyła mu przed Sądem Rejonowym w Zakopanem. Grozi mu za to grzywna lub ograniczenie wolności.
Sądecki sąd na rozprawie dopytywał się, czy cytowane słowo "ćwok" jest obraźliwe. - Jestem ze Śląska. U nas za takie odezwanie się do kogoś można skoczyć przed sądem- potwierdzał kolejny świadek, 44-letni Adam F.
Filmował zjazd Jagny, ale akurat przed incydentem kamera odmówiła mu posłuszeństwa. Są jednak inne nagrania zajścia, które snowbordzistka chce przedłożyć na rozprawie. Sprawa incydentu jest też przedmiotem zainteresowania Zarządu Polskiego Związku Snowboardu, który mając na uwadze dobro tej dyscypliny sportu zadeklarował już zbadanie całej sprawy.
Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**
Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail**Zapisz się do newslettera!**