Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak brat siostrę oszukał, a bank mu w tym nieźle pomógł

Artur Drożdżak
Artur Drożdżak
Gdyby nie niekompetencja pracowników banku w Tuchowie, w ogóle nie byłoby tej historii kryminalnej ze sporem majątkowym rodziny w tle.

FLESZ - W jaki sposób wybierzemy prezydenta?

od 16 lat

Oskarżenia i wzajemne pretensje dotyczące spraw majątkowych od dłuższego czasu padały z ust członków rodziny K., którzy nie byli biedakami. Dominik K. miał pół hektara ziemi z lasem oraz dobrze prosperującą firmę. Wykazywał dochody 10 tys. zł. Tyle miesięcznie wpadało mu do kieszeni dzięki ciężkiej pracy. Dla jednych to fortuna, dla innych takie sobie pieniądze. Bogaci ludzie miewają jednak tę przypadłość, że chcą mieć więcej. Do tej kategorii można zaliczyć Dominika K. i trudno mieć o to do niego pretensje. Ważne, by do powiększania majątku dochodzić uczciwie, co w jego przypadku generalnie było normą. Z jednym wyjątkiem.

We wrześniu 2016 r. wziął w banku kredyt, ale - jak się okazało - zbyt mały. Postanowił więc miesiąc później pozyskać drugi, tzw. kredyt konsolidacyjny w wysokości 150 tys. zł. Większość tej kwoty miała pójść na spłatę pierwszego kredytu, a 50 tys. zł miało zostać w kieszeni mężczyzny na inne wydatki. Bank już nie wnikał, jakie.

Brat i jego kredyt

Z bankami tak już bywa, że oprócz prowizji za usługi żądają zabezpieczeń i gwarancji, by nie stracić pożyczanej forsy.
Dominik K. 27 października złożył wniosek i zaoferował, że zabezpieczeniem kredytu będzie obciążenie do 300 tys. zł hipoteki domu, który posiadał pod Tarnowem. Problem w tym, że faktycznie połowę udziału w tej nieruchomości posiadała jego siostra, Ewa.

Drobny kłopot, ale rzutki mężczyzna postanowił podjąć próbę przeforsowania swoich racji w banku. Okazja nadarzyła się znakomita, bo siostra z mężem wyjechali na kilka miesięcy zarabiać do Anglii.

Bank w Tuchowie

W banku w Tuchowie Dominika K. przyjęto uprzejmie, bo miał sporo na koncie, był solidny w spłacie kredytu i miał opinię niezwykle elokwentnego i uprzejmego, istny wzór cnót. Takiego klienta w bankowych papierkach zwykle określa się słowem „strategiczny”.

Gdy przyszło do konkretów związanych z przyznaniem transzy pieniędzy, pracownica banku 28 października pouczyła go o konieczności zabezpieczenia kredytu i sprawdziła, że rzeczywiście dwie osoby mają po połowie domu.

Dominik K. z uśmiechem na ustach uroczo skłamał, że siostra zgadza się na obciążenie hipoteki do kwoty 300 tys. zł, by mógł wziąć kredyt.

- Wie pani, my w rodzinie sobie bezgranicznie ufamy - rzucił. Kobiecie wystarczyło takie zapewnienie. Klient podał pesel siostry i dane z jej dowodu osobistego.
W mig w banku przygotowano umowę kredytu konsolidacyjnego i niezgodnie z procedurą wystawiono dokument świadczący o tym, że jest ustanowiona hipoteka umowna.

Na piśmie podpisy złożył też dyrektor banku oraz pełnomocnik zarządu. W jednej z rubryk była adnotacja, że hipotekę umowną ustanawiają Dominik K i jego siostra Ewa.

Kolejnym krokiem, by pieniądze trafiły na konto mężczyzny, było złożenie wniosku w sądzie o stosowny wpis w księdze wieczystej, czyli o obciążeniu, do kwoty 300 tys. zł, hipoteki na nieruchomości pod Tarnowem.

Gdyby kredyt dla Dominika K. nie był spłacany, to bank mógłby zająć tę hipotekę, a w ostateczności przejąć i zlicytować dom.

W tym momencie w tej opowieści pojawia się 46-letnia Agnieszka K., rencistka o niewielkich dochodach, matka Dominika, której syn pokazał wniosek do sądu w sprawie obciążenia hipoteki. Agnieszka K. podpisała się tam za córkę. Dominik K. zorientował się, że bank poszedł za daleko i dzięki nieprawdziwemu dokumentowi, który dla niego wystawiono, o rzekomej hipotece umownej ,może zdobyć w sądzie wpis do hipoteki obciążający jego i siostrę. I to bez jej wiedzy i zgody.

Fałszywy podpis matki

Wniosek do ksiąg wieczystych ze sfałszowanym przez matkę podpisem Dominik K. złożył 3 listopada w wydziale zamiejscowym tarnowskiego sądu w Tuchowie. Tego samego dnia pojawił się w banku z dokumentem poświadczającym, że w księgach wieczystych lada moment znajdzie się stosowny wpis w hipotece. Sąd tak zrobił 6 listopada, ale mężczyzna już wcześniej otrzymał transzę gotówki, czyli w sumie 150 tys. zł.

23-letni Dominik K. za siostrę odebrał zawiadomienie z sądu o obciążeniu hipoteki.
Kobieta z zagranicy wróciła w marcu 2017 r., a miesiąc później przez przypadek dowiedziała się o tym, co matka i jej brat zrobili za jej plecami.

W banku odmówiono jej jakiejkolwiek informacji w sprawie kredytu brata z uwagi na obowiązującą tajemnicę bankową. Sprawa trafiła do prokuratury, a niedługo potem na wokandę Sądu Okręgowego w Tarnowie.

Wyrok skazujący

**
Dominik K. i jego matka nie przyznali się do winy, ale to nie uchroniło ich przed wyrokiem, pierwszym w ich życiu. Oboje dostali po roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata.
Ponadto brat ma zapłacić 10 tys. zł nawiązki siostrze, a matka 5 tys. zł. Oboje muszą też wydać po 1700 za adwokata pokrzywdzonej.

Sąd zauważył, że oskarżony spowodował straty moralne u siostry i postąpił wobec niej w sposób nielojalny. Zdaniem sądu poszkodowana czuła się upokorzona przez rodzinę i musiała głęboko przeżyć, że przestępstwa na jej szkodę dopuścił się brat współpracujący z matką.

- Sądy z racji charakteru rozpatrywanych spraw zdążyły się przyzwyczaić do tego, że konflikt majątkowy często pojawia się między najbliższymi i prowadzi do wielu niegodziwych zachowań - zauważył w wyroku sąd. Nie było wątpliwości po ekspertyzie biegłego, że to właśnie Agnieszka K. podpisała się za córkę.

- Sfałszowała podpis nie w pamiętniku, pod listem, czy na karcie tytułowej książki, ale we wniosku o wpis do księgi wieczystej. Niewątpliwie od syna wiedziała, czemu to ma służyć i dlaczego to ważne - stwierdził sąd.

Jednak w dłuższym fragmencie uzasadnienia wyroku sąd skupił się na wytknięciu błędów pracownikom banku w Tuchowie.

- Można zrozumieć ignorancję prawną szeregowego pracownika banku, zatrważać musi jednak niewiedza dyrektora oddziału banku i pełnomocnika zarządu. W trakcie rozprawy okazało się, że jeden z nich nie orientuje się w procedurach obowiązujących w banku, choć w imieniu tej instytucji wystawia dokumenty rodzące skutki prawne - napisał sąd.

Zwrócił przy tym uwagę, że pracownicy tego banku, przesłuchiwani jako świadkowie, nie ukrywali jednak niekorzystnych dla siebie faktów i podawali treści prawdziwe, ale i przerażające z punktu widzenia zwykłego uczestnika obrotu finansowego.

W konkluzji zauważa tarnowski sąd, że to pracownicy banku na skutek własnej ignorancji ujawniającej nieznajomość prawa i druków używanych w ich banku wystawili dokument poświadczający nieprawdę, że oboje współwłaściciele domu wyrazili zgodę na hipotekę umowną.

Dla tych pracowników to oznacza, że wcześniej lub później staną przed sądem jako oskarżeni. Gdy poświadczyli nieprawdę, Dominik K. wykorzystał ten fakt - przecież wiedział, że siostra nie wyrażała zgody na hipotekę umowną. Sąd w wyroku zobowiązał mężczyznę w ciągu pół roku od prawomocnego wyroku do wykreślenia z hipoteki obciążeń prawa własności na rzecz siostry.

- Należy sądzić, że i bank pomoże mu w tym działaniu, bo przestępstwo możliwe było tylko dzięki niekompetencji jego pracowników - stwierdził sąd. Bez wpływu na skazanie był fakt, że Dominik K. spłaca zaciągnięty kredyt.
W apelacjach oskarżeni wnosili o łagodniejsze kary. Kwestionowali wysokość nawiązek dla pokrzywdzonej. Sąd Apelacyjny w Krakowie jednak utrzymał ten wyrok w mocy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska